Zimno na dworzu… Jak w piosence „Baby, it’s cold outside”. On ją przekonuje, by została, ona – coraz słabiej – się opiera. Lubię to wykonanie (Tom Jones i Cerys Matthews z Catatonii):
„Well, maybe just half a drink more„… Ale czemu tylko pół drinka, a nie cały? Zwłaszcza, jeśli na dworzu ziiimno i mokro (czy też dziś brnęliście w zaspach?).
Prezentowałam tu już niedawno grzany cydr (a nawet dwa) i trochę nietypowe wino grzane, tym razem może bardziej klasycznie. A przynajmniej w pierwszym przepisie:
Grzane piwo
Składniki (2-3 porcje): 500 ml jasnego piwa, kawałek laski cynamonu, 2 kopiaste łyżki miodu, dwa goździki, sok z 1/4-1/2 cytryny
Wszystkie składniki, poza cytryną, mocno podgrzać, ale nie zagotowywać. Zdjąć z ognia, dodać sok z cytryny, zamieszać. Przecedzić do kubków. Pić gorące.
Wino grzane
Składniki (2-3 porcje): 200 ml wina czerwonego (u mnie wytrawne, bo takie jest zawsze pod ręką), 200 ml zaparzonej czarnej herbaty (najlepiej mocnej i aromatyzowanej przyprawami korzennymi*), dwa goździki, kawałek laski cynamonu, 1-2 łyżki miodu lub ciemnego cukru, opcjonalnie: 2 ziarna ziela angielskiego, szczypta gałki muszkatołowej, chlust mocniejszego alkoholu
Całość mocno podgrzać, ale nie zagotowywać. Przecedzić do kubków (dzięki herbacie będzie trochę mętne). Pić gorące.
*Użyłam herbaty mocno korzennej i lekko pikantnej, z dodatkiem chilli – bardzo dobrze pasowała do grzańca.
Ciepłego wieczoru Wam życzę 🙂