Śledzie z sosem z suszonych grzybów to popisowe danie mojej Mamy. Przygotowuje je na Wigilię i okres poświąteczny, czasem także na Sylwestra. Każdy, kto spróbuje tych śledzi, najpierw się zachwyca, a później się uzależnia 😉 Abyście także mogli skosztować, oddaję głos rodzicielce.
Składniki: 1 kg śledzi w oleju (np. sprzedawanych na tacce, a la matjas), garść (ok. 40-50g) grzybów suszonych (kapelusze) – np. borowiki/prawdziwki, ale inne też mogą być, sól/pieprz, 2-3 cebule, 2 łyżeczki koncentratu pomidorowego
Grzyby zalać ciepłą wodą na ok. 2 h, a następnie obgotować w wywarze z moczenia 30-40 min, w zależności od wielkości grzybów. W trakcie gotowania doprawić do smaku solą/pieprzem. Grzyby odcedzić, wywar zachować, grzyby pokroić w paseczki. Zeszklić na oleju na złoto 2-3 duże cebule, pokrojone w piórka, zmieszać z grzybami. Kilka łyżek wywaru z grzybów zmieszać z koncentratem pomidorowym, zalać powstałym sosem cebulę i grzyby tak, by były przykryte. Przestudzić. Śledzie (nie moczone, prosto z opakowania) pokrojone na kilkucentymetrowe kawałki zalać ostudzonym sosem i odstawić w lodówce na 2-3 dni lub chociaż kilka godzin przed planowaną konsumpcją.
Danie jest bardzo esencjonalne, słone, sycące, a zarazem efektowne. W sam raz na zimę, do kieliszka czerwonego wina (lub innego trunku… ;), z kromką dobrego chleba (np. prostego i szybkiego – typu wieloziarnisty Komarki). A w dodatku jeszcze trochę tych śledzi mam w lodówce…