Weekend i Korzenny Tydzień zaczął się wspólnym gotowaniem, o którym już chyba wszystko napisała Tili. Ja tylko dodam, że przygotowane przez nas dania gorąco polecam, a w skórce pomarańczowej z przepisu na khoresht się zakochałam. Można ją podgryzać jako snacka, można by nią udekorować ciasto czekoladowe lub mendiants... a przede wszystkim jest łatwa i relatywnie szybka do przygotowania.
Przepisy podaję za gospodynią wieczoru, bo ona najlepiej pamięta, co i jak zmieniłyśmy w stosunku do oryginału 😉
Najpierw: przystawka, tj. marokańska sałatka z czerwonej cebuli i pomarańczy. Dzięki marynacie cebula traci swoją ostrość, więc nie należy się przerażać proporcjami. Przepis z Galerii Potraw.
Składniki: 500 g cebuli (czerwonej), 3 soczyste pomarańcze, 3/4 szklanki oliwek czarnych i wędzonych
Dressing: 4 łyżki oliwy, 1 1/2 łyżki octu z granatów (można by użyć innego, lub samej cytryny) i soku z cytryny, 1 łyżeczka miodu leśnego (lub cukru), szczypta* cynamonu, szczypta kardamonu, szczypta imbiru mielonego, czarny mielony pieprz, fleur de sel (lub sól morska)
*Wszystkie szczypty były solidne, od serca 🙂
Przygotowanie: Składniki dressingu wymieszałyśmy w słoiczku, do uzyskania jednolitej emulsji. Cebulę pokroiłyśmy w cienkie piórka i zalałyśmy ją dressingiem. Odstawiłyśmy tą mieszaninę na ok. 30 minut (można dłużej, by cebula straciła jeszcze więcej swojej ostrości, ale nie za długo, by nie straciła chrupkości). Po tym czasie wyfiletowałyśmy pomarańcze tak, by sok z nich spływał do miski z cebulą (można także „kadłubki” pomarańczy lekko wycisnąć do cebuli). Wymieszałyśmy, doprawiłyśmy do smaku. Na koniec dodałyśmy czarne i wędzone oliwki, pokrojone na połówki.
Clou programu była perska potrawka, khoresht, bardzo korzenna, aromatyczna i także z udziałem pomarańczy. Przepis ze strony Chocolate & Zucchini.
Pomarańczowo-korzenny khoresh(t) z jagnięciny
Składniki: 4 pomarańcze (ok. 700 g), 30 g masła, 2 łyżki cukru (brązowy), szczypta soli
1 łyżka oliwy, 1,8 kg jagnięciny (łopatka i karkówka), pokrojone na 4 cm kawałki
400 g cebuli, pokrojonej w płatki, 1/2 łyżeczki cynamonu (u nas 1), 4 ziarna kardamonu, rozbite (u nas 8), szczypta szafranu (duża), 1 limonka, 600 g marchewek, pokrojonych w plasterki, 2 łyżki wody z kwiatu pomarańczy (u nas 1), 40 g niesolonych pistacji, garść liści mięty, sól i pieprzPrzygotowanie: Najpierw należy przygotować kandyzowaną skórkę pomarańczy. Z 3 pomarańczy obrałyśmy skórkę (bez albedo), pokroiłyśmy w paski. W rondlu z wrzątkiem gotowayśmy ją przez 3 minuty, po czym odcedziłyśmy. W rondelku skórki podsmażyłyśmy na maśle z dodatkiem soli i cukru, aż zrobiły się lekko brązowe. Odcedziłyśmy tak, by masło spłynęło do garnka, w którym później robiłyśmy gulasz. Skórki odłożyłyśmy na bok, do późniejszej dekoracji dania.
W garnku z masłem dodałyśmy oliwę i rozgrzałyśmy go. Obsmażałyśmy mięso partiami tak, by tylko zamknąć pory mięsa z każdej strony, a następnie odkładałyśmy na talerz. Potem obsmażyłyśmy cebulę, aż się zeszkliła i lekko przyrumieniła, dodałyśmy cynamon, kardamon oraz szafran i podsmażyłyśmy ok. minutę, by uwolnić aromaty. W między czasie z 2 wcześniej obranych pomarańczy i limonki wycisnęłyśmy sok. Wrzuciłyśmy mięso wraz z sokami jakie z niego wypłynęły do cebuli z przyprawami, doprawiłyśmy solą i pieprzem, dokładnie wymieszałyśmy. Dolałyśmy sok z cytrusów oraz wodę, by lekko przykryła składniki gulaszu. Przykryłyśmy i dusiłyśmy na malutkim ogniu ok. 1 1/2 godziny (u nas wyszło to o ok. 30 minut dłużej, by mięso było odpowiednio kruche). Na ostatnie 30 minut duszenia dodałyśmy pokrojoną marchewkę, a na sam koniec dodałyśmy wyfiletowane ostatnie 2 pomarańcze. Gotowałyśmy ok. 10 minut bez przykrycia. Podałyśmy z ryżem basmati, posypane listkami mięty (można je pokroić na paseczki), kandyzowaną skórką oraz pistacjami. Miętę, skórkę i pistacje w większości podałyśmy w osobnych miseczkach, by każdy nałożył sobie według uznania.
Tili i Zemfiroczko, dziękuję za wspólną korzenną ucztę 🙂