Chowder z wędzonym dorszem

Przepis na tą gęstą zupę rybną znalazłam kilka lat temu w książce Dania z ryb i owoców morza wydawnictwa Konemann. To typowo zimowe danie: sycące, o wyrazistym smaku, mocno słone, w sam raz na wyprawę kutrem rybackim. Choć chyba wtedy w składzie byłyby świeże ryby? Przepis zakładał oryginalnie gotowanie zupy na bazie wędzonego dorsza lub łupacza, można jednak użyć np. mieszanki ryb wędzonych, choć lepiej wybierać takie o białym mięsie. Tym razem użyłam 1:1 wędzonego śledzia i dorsza, ale tego pierwszego nie polecam: jest zbyt słony i ma zbyt ciemne/suche mięso.

A, gdyby kogoś interesowało: ten biały opar w górnym rogu powyższego zdjęcia to para…

Chowder z wędzonym dorszem

Sporządzamy wywar rybny: wkładamy 500 g wędzonego łupacza lub dorsza (lub innej wędzonej ryby o jasnym mięsie, patrz uwagi wyżej) do głębokiej patelni/rondla, wlewamy 1,25 l wody i zagotowujemy. Zmniejszamy ogień i gotujemy 8 minut, aż ryba będzie sięłatwo oddzielać. Osączyć, zachować wywar. Usunąć skórę i ości, rozdrobnić mięso, odstawić.
Zupa właściwa: Do rondla z wywarem (w oryginale jedynie 750 ml, co zakłada odlanie części wytworzonego wywaru – ja dałam tym razem całość) włożyć 1 średniego ziemniaka, pokrojonego w kostkę, 1 łodygę selera naciowego i 1 cebulę drobno pokrojoną. Zagotować, zmniejszyć ogień do średniego i gotować ok. 8-10 min aż warzywa będą dość miękkie, odstawić. W dużym rondlu stopić na małym ogniu 50 g masła, dodać 1 plasterek drobno posiekanego bekonu i mieszać 3 min. Wmieszać 2 łyżki mąki, 1/2 łyżeczki musztardy w proszku (albo zwykłej…)  i 1/2 łyżeczki sosu Worcestershire. Smażyć 1 min, aż całość zblednie i się spieni. Zdjąć z ognia i stopniowo wlewać 250 ml mleka. Postawić na ogniu i mieszać, aż całość zagotuje się i zgęstnieje. Zmniejszyć ogień, gotować 2 min. Wlać wywar z warzywami, dodać posiekaną natkę pietruszki (ok. 3 łyżek) i rybę. Gotować na małym ogniu ok. 5 min aż zupa będzie gorąca. Doprawić do smaku (ale solić raczej nie trzeba – bekon i dorsz są wystarczająco słone), podawać z kapką śmietany.

Tyle właściwy przepis, ja jeszcze tylko dodam, że jeszcze lepsza jest zupa odgrzana, np. następnego dnia…