Najpierw w drodze skojarzeń – pamiętacie reklamy słodyczy z 1-szej połowy lat 90-tych? Oto zapamiętany monolog uczestnika kolonii w miejscowości X, w roku 199X, w barku/stołówce, wpatrującego się w półkę ze słodyczami: „Co ja bym chciał… Nie wezmę Milky Way, bo on nic nie robi, tylko pływa w mleku. Wezmę Bounty, bo ja jestem rajski chłopak”.
Tu nie będzie o kokosach, niebiańskich plażach i batonikach czekoladowych, ale o upartych próbach przerobienia siatki owoców pigwowca. Tym razem w formie Nigellowego paradise chutney, czyli chutneya z raju, albo jak mi się bardziej podoba: rajskiego chutneya. Rajskie jabłuszka, wbrew pozorom, w składzie nie występują. Przepis z How to be a domestic goddess.
Składniki: 500g owoców pigwy lub pigwowca*, obranych, wydrążonych i pokrojonych w cząstki, 750ml wody 500g jabłek, jw. w z pigwą, 1 średnia cebula, posiekana, 250g świeżej żurawiny, 150g suszonej żurawiny, 500g cukru, 4 goździki, 2 niedbale przełamane laski cynamonu, 1 łyżka musztardy w proszku (imho można zastąpić zwykłą, ostrą musztardą), sok i skórka z 1 pomarańczy oraz 1 cytryny, 350 ml octu jabłkowego, 350 ml wody pigwowej (z ww. skórki pigwowej i 750 ml wody)
* U Nigelli była pigwa, u mnie pigwowiec
Skórki i gniazda nasienne z obranej pigwy umieszczamy w rondlu, zalewamy 750ml wody. Gotujemy ok. 10-15 minut, aż zostanie ok. 350ml. Umieszczamy wszystkie składniki, razem z przecedzoną wodą pigwową (350ml), w dużym rondlu. Zagotowujemy, gotujemy 1 h na średnim/małym ogniu. Gotowa masa powinna być dość jednolita, gęsta, „jedynie kawałki pigwy powinny być widoczne” (nie wiem, czy u mnie były to kawałki pigwy, czy dość twardego jabłka). Na koniec gotowania wyłowić cynamon. Przekładać gotowy chutney do czystych, wyparzonych słoików. Wg autorki powinny wyjść 2 litry – mi wyszło ok. 400ml mniej, ale po doświadczeniach z chutneyem jabłkowym nie powinno mnie to dziwić.
Rajski chutney ma piękny kolor – prawdziwie świąteczny. Nieprzypadkowo Nigella pisze, że najlepszy jest po ok. miesięcznym leżakowaniu, bo jej zdaniem świetnie nadaje się na prezent świateczny lub składnik bożonarodzeniowego menu. Ze swojej strony dodam, że świeży stanowi także bardzo udany produkt – mocno kwaśny, ale jest to kwaskowość z owoców, nie z octu (którego, o dziwo, właściwie nie czuć w smaku). Świetnie pasuje do wędlin i serów, zwłaszcza pleśniowych. Powyżej widać śniadanie 100% domowe: bagietki z suszonymi pomidorami, domowy twaróg i właśnie chutney. Polecam!
I tak się wprawiłam w nastrój świąteczny, że zaczęłam wertować Nigella Christmas (której PL edycja jest nowością na naszym rynku wydawniczym).