Piegusek z glazurą pigwową

W wyniku wymiany wewnątrz rodzinnej, otrzymałam w zamian za jabłka torbę… No właśnie. Sądziłam, że pigwy, a właśnie się dowiedziałam, że pigwowca :), albo tego, co moja książka o nalewkach nazywa „małymi, kwaśnymi pigwami”. Mowa o żółtych owocach wielkości piłeczki ping-pongowej, rosnących na krzaczku. Takich, jak widać na poniższym zdjęciu. Objawienie leksykalne zstąpiło na mnie w piątek, gdy stanęłam przed straganem z zarówno pigwą (dużą, zieloną) i drobnym pigwowcem i nieco się zasępiłam. Pan sprzedawca jednak mnie zapewnił, że pigwowiec jest lepszy do przetworów, i wróciłam do domu zadowolona.

Piegusek z glazurą pigwową

Moja ciocia wytwarza z owoców pigwowca bardzo smaczną nalewkę. Ja otworzyłam How to be a domestic goddess i nastawiłam brandy pigwową (czy też pigwówkową? Efekty za ok. 5 tygodni) i zrobiłam glazurę pigwową (pigwówkową?), w oryginale quince glaze. Według Nigelli, polewę można stosować do biszkopta, lodów, tortów bezowych i bezików, tart owocowych itd. 1 owoc pigwy zastąpiłam ok. 6 owocami pigwowca, o wadze ok. 250g. Połowę uzyskanej glazury wykorzystałam do przełożenia i oblania pieguska.

Lepki piegusek

Składniki na ciasto-pieguska: postępować jak w tym przepisie (stosując glazurę pigową – patrz niżej – zamiast lemon curd)

Piegusek z glazurą pigwową

Składniki na glazurę: 1 pigwa/6 owoców pigwowca (o wadze ok. 250g), 750g cukru, 750 ml wody.

Owoc(e) pokroić z grubsza (pigwowca wystarczy przepołowić), umieścić z pestkami i ze wszystkim w rondlu z pozostałymi składnikami. Zagotować i następnie gotować na średnim ogniu ok. 1 h, aż płynu odparuje mniej więcej połowa a owoce się rozpadną. Przecedzić do słoika – według Nigelli wychodzi 350ml, mi wyszło na pewno ponad 400ml. Po wystudzeniu przechowywać w lodówce („w niemal nieskończoność”). Ostudzona glazura ma kolor koralowy, jest też dość mocno zżelowana, choć nie aż tak jak galaretka. Jest też zdecydowanie słodka, więc chcąc uzyskać coś bardziej kwaśnego można rozważyć redukcję cukru/zwiększenie ilości owoców.

Przekładać polewą przekrojonego na 1/2, ostudzonego pieguska (nie przesadzając z ilością, by nie a/było za słodko, b/wyciekło – jak w moim przypadku) i posmarować także wierzch. Ciasto przechowywać w lodówce.

Ciasto w tym wydaniu wychodzi dość słodkie, ale „retro polewa” całkiem dobrze komponuje się z makiem i bakaliami. Smak jest właściwie niemal świąteczny 🙂 Glazury zostało mi jeszcze na kolejne ciasto, a pigwowiec także jeszcze jest – planuję chutney…