Roztocze i Guciów

Od jakiegoś czasu chcieliśmy (zwłaszcza M) pojechać na Roztocze. Słyszeliśmy wiele o jego „dzikości”, pięknej przyrodzie i uroczych małych miejscowościach. O ile dwie ostatnie cechy regionu są obecne, pierwsza jest już chyba jedynie wspomnieniem. Dwa lata temu spędzaliśmy urlop m.in. na Łotwie i w Estonii, i spodziewaliśmy się (mylnie), że tu zastaniemy podobnie niskie nasycenie turystyką, co na tamtejszych terenach pozamiejskich. Oczywiście, Roztocze jest mniej „zadeptane” niż np. Tatry, ale zaskoczyło nas to, że turystów jest sporo, zaś baza noclegowa, gastronomiczna i innych tzw. udogodnień szeroko rozwinięta. Nie znaczy to jednak, że nie można cieszyć się pięknem okolicy – można (a nawet trzeba :), nie należy jednak liczyć na to, że będzie się to robić w samotności. Ponadto przykrym problemem, związanym z dużą liczbą ludzi, są śmieci, np. w popularnym rezerwacie Tanew, dokąd wiele osób jedzie nad szumy (wodospady). Jako mieszkanka (brudnej) Warszawy może nie powinnam się wypowiadać o śmieciach, ale ich stała obecność na szlaku była dla mnie bardzo niemiłą niespodzianką.

Roztocze i Guciów

Najbardziej znane, atrakcyjne turystycznie miejscowości na Roztoczu (Zamość, Zwierzyniec) są urocze, zadbane i będą się wielu osobom podobać. Choć polecam je odwiedzającym okolice, muszę się do czegoś przyznać i mam nadzieję, że Zawszepolka mnie nie zabije ;). Mam chyba spaczone poczucie estetyki (określenie M) i brakowało mi w nich czegoś: jakiejś cechy łamiącej pocztówkowość i nadającej charakter, a widocznej na pierwszy, „turystyczny” rzut oka. Dlatego będąc w okolicach Lublina, byłam znacznie bardziej zadowolona z obejrzenia ruin pałacu w Zawieprzycach, niż z pchania się z grupą zwiedzających (wrrr) przez muzeum w Kozłówce, czy wśród stolic bałtyckich najbardziej podobało mi się Wilno, a nie Tallin. Prawdopodobnie dlatego też najbardziej podobał mi się zarośnięty, zaniedbany, ale duży i malowniczo położony kirkut w Szczebrzeszynie, a także mniej odwiedzane wioski przy granicy ukraińskiej (np. Wólka Wielka z drewnianą cerkwią). Tereny przygraniczne, np. lasy i pagórki w pobliżu Werchatej, to także doskonałe miejsce na spokojne wędrówki.

Roztocze i Guciów

Do rzeczy kulinarnie: naszą bazą noclegową i wypadową była Zagroda Guciów w Guciowie, o której być może czytaliście w niedawnym numerze Kuchni (ja nie czytałam, ale Tilianara tak, i mi powiedziała :). Miejsce jest dość popularne, ale wciąż spokojne, ładnie położone (tuż przy polu tytoniu…) i warte polecenia.

Roztocze i Guciów

Poza gospodą, chatą noclegową (z dość przaśnymi pokojami, ale w sumie o to chodzi) i „świetlicą”, na terenie Zagrody znajduje się także prywatny mini skansen.

Roztocze i GuciówRoztocze i Guciów

W gospodzie zaś w ciągu kilku dni przerobiliśmy ok. 2/3 menu, i z całego serca mogę polecić szynkę z młodego jelenia, kaszankę, słodkie naleśniki i śniadania. Te ostatnie, cytując innego gościa Guciowa, jest w stylu Pana Tadeusza, także pod względem obfitości. My mieliśmy duży problem ze zjedzeniem po 1 śniadaniu na głowę i kolejnego dnia zamówiliśmy jedno na spółkę, po którym także ledwo odtoczyliśmy się do stołu. Innymi słowy, ostrzegam :)! Poniższe zdjęcie nie obejmuje całości posiłku – w kadrze brakuje jajecznicy i koktajlu jagodowego (na zsiadłym mleku).

Roztocze i Guciów

Z sezonowych dań jedliśmy także przepyszne, dojrzałe maliny z gęstą, wiejską śmietaną i chłodnik ogórkowy.

Roztocze i Guciów

Roztocze i Guciów

Parę dań nie wzbudziło w nas dużego zachwytu, choć można je zjeść jako ciekawostkę: była to zupa z pokrzyw czy razowe kluseczki z serem.

Roztocze i Guciów

Największym niewypałem okazał się reczczoniak, według karty dań pieróg z ziemniakami, kaszą i serem. Gdy go zobaczyłam, pomyślałam o angielskim meat loaf, tylko tu nie było żadnego meat, i niestety nie było także czegoś (tłuszczu?), co by zapobiegło zbytniej suchości potrawy.

Roztocze i Guciów

Dania popijaliśmy lokalnym piwem (Zwierzyniec lub Lubelskie) bądź gęstym kwaśnym mlekiem.

Roztocze i GuciówRoztocze i Guciów

Między jednym daniem a drugim (lub trzecim… 🙂 można było obejrzeć kolekcję starych aparatów radiowych, wystawionych wewnątrz gospody.

Roztocze i Guciów

Jeśli będziecie w okolicy – warto zajrzeć.