Gospodyni najnowszej Weekendowej Piekarni, Bea, zaproponowała aż trzy przepisy do wyboru. Wiele osób, z tego co widziałam, podobnie jak i ja, zdecydowało się na brioszkę, i gorąco polecam ten wypiek. O mniejszej zawartości masła niż brioszka francuska (którą kiedyś robiłam), ale wciąż bardzo maślana, cytrusowa, leciutka. Podzieliłam wyrobione ciasto między dwie keksówki i jedną gorącą brioszkę oddałam Mamie; z drugiej już nie tak dużo zostało. Moje chlebki oba lekko pękły z jednej strony, co podejrzewam, że może wynikać z lekkiego przerośnięcia ciasta w foremce, bo puszyły się w ostatniej fazie przed pieczeniem dłużej, niż należy… albo znów coś źle złożyłam 🙂 Poniżej przepis wg Bei.
Składniki: 500 g mąki T45 (tortowej)
2,5 łyżeczki drożdży w proszku (lub 20 g świeżych)
1,5 łyżeczki soli
200-250 ml letniego mleka (u mnie 200 ml)
2 jajka
60 g cukru
10 g miodu
75 g miękkiego masła
100-125 g rodzynek
otarta skórka z 1/2 cytryny
+ jajko do posmarowania (u mnie samo białko)
Mąkę wymieszać z solą i drożdżami. Zrobić wgłębienie i umieścić w nim jajka, cukier, miód i mleko. Powoli wymieszać składniki, wyrobić gładkie ciasto (ok. 10 minut); możemy ewentualnie dodać odrobinę mąki, jeśli ciasto jest zbyt klejące, jednak nie więcej niż łyżkę za każdym razem. (Ja wszystko wyrabiałam mikserem z hakiem, dość długo, ale nie musiałam podsypywać mąką). Następnie partiami dodawać masło i skórkę cytrynową i dalej wyrabiać. Na koniec dodać rodzynki i raz jeszcze wyrobić ciasto (ma być dosyć ‘miękkie’ i elastyczne).
Przełożyć je do miski, przykryć i odstawić do wyrośnięcia na ok. godzinę.
Następnie złożyć ciasto kilka razy (można podzielić je na dwie mniejsze części) i spłaszczyć, formując mniej więcej kwadrat. Boki kwadratu złożyć do środka tak, by się stykały, a następnie zrolować ciasto. Umieścić je w natłuszczonej keksówce lub foremce chlebowej, przykryć i zostawić do wyrośnięcia na ok. 45 minut (do 3/4 wysokości formy). Po wyrośnięciu posmarować wierzch ciasta rozkłóconym jajkiem, a następnie ponacinać (dosyć głęboko) ostrymi nożyczkami naprzemiennie – raz z lewej, raz z prawej strony.
Mniejsze brioszki pieczemy ok. 20-25 min w 200°C (jedną większą pieczemy ok. 45-55 minut); w połowie pieczenia możemy nieco obniżyć temperaturę, a jeśli brioszka zbyt szybko brązowieje – nakryć ją folią aluminiową.
Tradycyjnie, po wyjęciu z piekarnika, smaruje się brioszkę gładką konfiturą morelową i wodą; można też posypać ją zrumienionymi płatkami migdałowymi.
Znalazłam alternatywę dla chałki… 🙂 A, i świetnie pasuje nie tylko do słodkich dodatków: polecam z serem pleśniowym.