Nie poprzestałam na owsianych kwadratach, jeśli chodzi o słodycze. Przypomniałam sobie bowiem o snickerdoodles Nigelli, które kiedyś dawno, dawno temu robiłam. Ciasteczka robi się łatwo i szybko, wychodzą kruche, bardzo korzenne i słodko-słone, jak digestives (a to ostatnie to to, co Ptasie bardzo lubią). Przepis z How to be a domestic goddess.
Składniki: 250g mąki, 1/2 łyżeczki soli, 3/4 łyżeczki proszku do pieczenia, 1/2 łyżeczki gałki muszkatołowej (IMHO to trochę za dużo; dałam 1/4 łyżeczki kwiatu gałki, który jest łagodniejszy, i niepełne 1/4 świeżo startej gałki), 125g miękkiego masła, 100g + 2 łyżki cukru (najlepiej drobnego), 1 duże jajo, 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii, 1 łyżka cynamonu (lub przyprawy do jabłecznika, na bazie cynamonu)
Mąkę zmieszać z solą, proszkiem i gałką. Utrzeć masło z 100g cukru na puszystą masę, dodać jajo i wanilię, utrzeć ponownie. Dodać mąkę itd, wyrobić jednolite ciasto. Pozostałe 2 łyżki cukru zmieszać na talerzyku z cynamonem/przyprawą do jabłecznika. Odrywać małe kawałki ciasta, toczyć na dłoni kuleczki i obtaczać w cynamonie z cukrem. Układać na blachach do pieczenia (będą potrzebne 2) wyłożonych papierem do pieczenia. Piec ok. 15 minut w 160 st. w termoobiegu, lub w 180 st. grzanie góra+dół. Bezpośrednio po wyjęciu z piekarnika ciasteczka będą miękkie, twardnieją przy stygnięciu i robią się przyjemnie chrupkie.
I tym razem ja zjadłam więcej… 😉