Wspominałam, że mam parę wpisów „zachomikowanych” (w związku z brakiem kabla do aparatu i, co za tym idzie, brakiem świeżych zdjęć); ten był bardzo zachomikowany ;), bo czekał prawie 3 miesiące. Lepiej późno niż wcale.
Takiego murzynka z pewnością wiele osób zna i robi. W jakimś sensie to przeciwieństwo mokrego brownie – to ciasto jest raczej suche (choć za suche nie powinno być). U nas leży w zakresie kompetencji M (ja robię te czekoladowe mokre :), i robi je z przepisu swojej mamy.
Składniki: 2 szklanki* cukru, kostka masła (200g), 3 czubate łyżki jak najlepszego kakao (polecam nieodmiennie Mokate), 1/2 szklanki wody, parę kropli wanilii (opcjonalnie), 2 szklanki mąki, 2 łyżeczki proszku do pieczenia, 4 jaja, bakalie (opcjonalnie)
Cukier, masło, kakao i wodę zagotować razem, odlać 1/2 szklanki masy na polewę. Resztę wystudzić, wymieszać z wanilią, mąką, proszkiem i żółtkami jaj, następnie dodać pianę z ubitych białek i na końcu delikatnie dodać bakalie, jeśli używamy. Piec ok. 45-50 minut w 200 st (sprawdzić patyczkiem), najlepiej w keksówce. Po wystudzeniu polać polewą.
*przyjmowałabym tu, że szklanka ma 250ml
A oto przekrój: