Kotlety ze szpinaku

Ostatnio było tu dość słodko (i jeszcze będzie… :), więc w ramach kontrastu: kotleciki szpinakowe wg Roberta Makłowicza. Przepis pochodzi ze Smaku Węgier i zasługuje na zapamiętanie. Można jeść na ciepło lub na zimno i przy dobrym doprawieniu, powinny smakować nie tylko frakcji wege. Uwaga: podaję pełne proporcje, ja robiłam z 1kg szpinaku i resztę zmniejszyłam proporcjonalnie (dałam 1 jajo); wyszło ok. 8 niewielkich kotletów, co oceniam jako porcję obiadową dla 3-4 osób, w zależności od ilości dodatków.

Składniki: 1,5 kg szpinaku, 750g ziemniaków, 2 jaja, ok. 100g tartej bułki, szczypta (lub więcej…) gałki muszkatołowej/kwiatu gałki muszkatołowej, sól, pieprz, opcjonalnie (mój pomysł): 1-2 rozdrobnione ząbki czosnku

Szpinak zblanszować, dokładnie odcedzić, posiekać. Ziemniaki ugotować w mundurkach (ja obrałam), dokładnie zgnieść, przełożyć do miski razem ze szpinakiem, dodać całą resztę składników (sól i pieprz do smaku, ale raczej nie należy żałować). Wyrobić na jednolitą, dość gęstą masę, formować okrągłe kotlety, smażyć do zrumienienia na oleju, oliwie lub maśle.

Kotlety bardzo łatwo się formują i dobrze smażą, bez rozpadania się na patelni (w czym celuję). Makłowicz zaleca do tego jajo sadzone, my jedliśmy z dodatkiem surowych warzyw. Świetnie pasuje do tego ostra (węgierska) pasta paprykowa lub sos typu ajvar.