Buchty piekła Basia (ta zażywna staruszka od rogalików) w Idzie Sierpniowej. Buchty widziałam w dużych ilościach na Galerii Potraw. Buchty zobaczyłam na blogu Tilianary, która widziała je u Liski. Na koniec jeszcze zobaczyłam je w Elle sprzed paru miesięcy. I w końcu buchty zawitały do nas.
Wykorzystałam przepis Liski na ciasto, i jest świetny. Planuję także wykorzystać do zrobienia zwykłego ciasta z bakaliami. Masa marcepanowa pochodzi zaś właśnie z Elle, i moim zdaniem można ją wykorzystać na inne sposoby, np. przekładając tort lub struclę. Być może – bo jeszcze żadnego mazurka nie popełniłam, i w tym roku chyba też się nie złoży – można by ją wykorzystać jako masę do mazurka. Z tego powodu pozwalam sobie zawiesieć banner "Kuchni wielkanocnej".
Robiłam przepis z podwójnej ilości składników, podwoiłam także masę, ale sporo jej zostało (choć może to wynikać z moich kiepskich umiejętności nadziewania bucht…). Można ew. zrobić jej mniej, i ew. jeśli się skończy za szybko, nadziać pozostałe bułeczki powidłami (jak w oryginale), owocami sezonowymi (jagody, porzeczki) lub kwaskowatym dżemem. Nadmiar masy dobrze się przechowuje w lodówce, sądzę, że można też ją zamrozić.
Składniki: 3 żółtka, 40 gram cukru, 250 g mąki (użyłam luksusowej), 20 g drożdży świeżych, 1/2 łyżeczki soli (dałam nieco mniej – kopiaste 1/4 łyżeczki), skórka cytrynowa (i u mnie też z 1/4 pomarańczy), 1/2 szklanki mleka (ok. 125 ml), 50 g masła, roztopionego i ostudzonego.
Masa marcepanowa: 100g masy marcepanowej, 5 łyżek mleka, 80 g mielonych migdałów, 3 łyżki cukru, 3 łyżki likieru pomarańczowego (użyłam Cointreau)
Ciasto: Rozetrzeć drożdże z 1 łyżeczką cukru i 2 łyżkami mleka, odstawić na 15 minut. Żółtka utrzeć z cukrem na kogel-mogel. Dodać lekko podgrzane mleko (moje było w temp. pokojowej), wyrośnięte drożdże, skórkę cytrynową/pomarańczową i sól, a następnie mąkę. Zagnieść gładkie ciasto. Na końcu dodać masło. Dokładnie wyrobić (u mnie mikserem, i trwało to dość długo; musiałam lekko podsypać mąką, bo było bardzo, bardzo lepkie, miałam jednak bardzo, bardzo duże żółtka). Przełożyć do miski, przykryć ściereczką i pozostawić do wyrośnięcia (1-2 h).
Masa marcepanowa: Mleko zagotować z cukrem, zdjąć z ognia, wkruszyć marcepan, rozetrzeć. Dodać migdały i likier, wymieszać dokładnie na gładką masę (Wg. Elle "wyrobić plastyczną masę" – nie wiem, jakim sposobem, skoro masa była w miarę gęsta, ale miękka i dość luźna, podobna do masy makowej do strucli; nie przejęłam się specjalnie tym aspektem technicznym).
Gdy ciasto wyrośnie, odrywać kawałki o wadze ok. 40 g – ręce macać w tłuszczu, bo ciasto jest raczej klejące, ale nie należy dosypywać mąki. Formować bułeczki, do każdej wkładając do środka czubatą łyżeczkę masy. Bułeczki układać w wysmarowanej masłem formie (kwadratowa ok. 20 cm powinna starczyć) tak, by się lekko stykały. Odstawić do wyrośnięcia na ok. 1 h. Piekarnik nagrzać do temp. 180 st C. Wyrośniete buchty posmarowac białkiem i wstawić do pieca na mniej więcej 20-30 minut – należy sprawdzac drewnianym patyczkiem, czy ciasto w środku nie jest surowe. Można po upieczeniu posypać cukrem pudrem (pominęłam).
Tyle przepisy. Podkreślę raz jeszcze, że ciasto z przepisu wychodzi leciutkie, puszyste, rwące się – nawet mój M, który ma bardzo wysokie standardy drożdżowe, pochwalił. Jest trochę trudne w formowaniu, bo lepkie, i mi miska z wodą i druga z olejem do maczania palców pomogły. Nadziewanie bucht muszę jeszcze poćwiczyć, bo, podobnie jak z jagodziankami latem, nie byłam potem zadowolona z proporcji ciasto: nadzienie (tego ostatniego – za mało!).
Ponieważ pod koniec skończyła mi się forma, a ciasto jeszcze było, podzieliłam resztkę na 1/2, każdą część rozpłaszczyłam na szerokość małej keksówki i 3/4 jej długości. Jedną część umieściłam na dnie formy wyłożonej pergaminem, posmarowałam hojnie masą, nakryłam drugą 1/2, lekko docisnęłam brzegi, odstawiłam z buchtami do wyrośnięcia. Piekłam ten "Buchenwald" trochę dłużej, niż małe buchty, ale efekty wyszły bardzo przyjemne – nadzienie nie wykipiało, wszystko się zrosło, a w środku proporcje nadzienia/ciasta zadowalające: