Deser z zawartości zamrażarki – jagody i ciasto francuskie 😉 Oczywiście, w sezonie jagody świeże jak najbardziej byłyby na miejscu, ale dobre jakościowo mrożone są jak najbardziej w porządku. Co do ciasta, zachęcam do zrobienia przetestowanego przeze mnie ciasta francuskiego dla idiotów – naprawdę proste i szybkie, a smaczne i efektowne. Tarta jest bardzo, bardzo jagodowa – jak nadzienie w słynnych jagodziankach z Olsztynka*…
Rozmrażamy ciasto francuskie (najlepiej dłużej w lodówce, jeśli mamy mało czasu – w temp. pokojowej); na małą (ok. 22 cm) tartownicę będzie nam potrzebne ok. 250-300g. Rozmrażamy jagody (mogą być tylko lekko rozmrożone; potrzeba ich sporo, co najmniej 300g). Nagrzewamy piekarnik, z blachą lub kamieniem do pieczenia w środku, do 190 st. Ciasto dzielimy na dwie części, jedną nieco mniejszą od drugiej, rozwałkowujemy na kształt foremki na tartę. Wykładamy tartownicę większym kawałkiem i posypujemy mieszanką ok. 2 łyżek mąki z łyżką cukru. Na to wykładamy jagody (nie żałować!), wcześniej dosłodzone do smaku (kilka łyżek cukru). Przykrywamy mniejszym rozwałkowanym plackiem ciasta, sklejamy brzegi. Smarujemy wierzch tarty roztrzepanym jajkiem, posypujemy grubym cukrem (opcjonalnie) i delikatnie nacinamy. Nagrzaną blachę lub kamień wykładamy papierem do pieczenia (dla ochrony przed kipiącymi jagódkami) i pieczemy ok. 40-45 minut. Ciasto powinno być mocno zezłocone po wierzchu.
Jedna uwaga: po zjedzeniu tarty wygląda się jak statysta z Rocky Horror Show, i jednokrotne wymycie zębów nie całkiem pomaga, więc miejcie to na uwadze!
*Byłam fanką ww. jagodzianek; raz do roku przejeżdżam niedaleko Olsztynka i od kiedy odkryłam te drożdżówki w wersji maxi, pękające od owoców, byłam gotowa nawet zboczyć z trasy. I niestety ostatnia degustacja była trochę rozczarowująca – o ile farsz był b/z, wydaje mi się, że cukierenka zmieniła recepturę ciasta drożdżowego (na gorsze). Może ktoś z czytelników może potwierdzić lub zdementować te informacje :)?