Prezentowałam już kiedyś małże au naturel, tym razem równie proste moules marinière wg. mocno eksploatowanej przeze mnie The French Kitchen. Matka autorki podobno nalegała na gotowanie potrawy w wodzie morskiej 🙂 Poniższe proporcje mają nakarmić 6 osób jako przystawka, ale dwie dorosłe małżolubne spokojnie zjedzą wszystko jako główny posiłek.
Składniki: 50 g masła, 2 łyżki oliwy (dałam samo masło, tj. te 50 g), 2 ząbki czosnku, drobno posiekane, 1 drobno posiekana cebula, 1.5 kg małży (u nas 1 worek 2 l.), 200 ml białego wina, liść laurowy, sól, pieprz, pietruszka (nać)
Małże umyć, wyrzucić (mocno) otwarte. Rozgrzać masło i oliwę w rondlu, zeszklić cebulę i czosnek (nie przypalić!). Dodać małże, wino, liść laurowy i przyprawy (z solą delikatnie, małże same są słone), zagotować, obniżyć lekko ogień i gotować pod przykryciem ok. 10 minut. Posypać pietruszką (u nas, przyznaję, kolendrą, bo pietruszki nie było), potrząsnąć, jeść od razu (wyrzucając małże nie otwarte, jeśli będą), najlepiej ze świeżą bagietką ;)) i zieloną sałatą (u nas – surówka z cykorii).