Skoro borówka brusznica podobno wprowadziła na bloga klimaty świąteczne :), to co powiecie na ten sernik? Wypatrzyłam go już dawno u Dorotuś, i nawet rok temu (hm) zamroziłam żurawinę. Rok upłynął, znów jest sezon na żurawinę i z pewnymi wyrzutami sumienia wykopałam woreczek z zamrażarki. Wypiek na nadchodzące miesiące jak znalazł: barwy świąteczne (i narodowe – coś na Święto Niepodległości :)?), kwaśność żurawin złagodzona przez słodycz białej czekolady, plus jest to bardzo efektowny wizualnie deser (idealny na przyjęcie). Poniżej przepis za Dorotuś z moimi uwagami; Dorota cytuje za Cheesecakes, baked and chilled (z serii Australian Women’s Weekly). Jedyna duża zmiana, jaką wprowadziłam, było pieczenie w kąpieli wodnej, bo to lubię, a właściwie lubię serniki pieczone w ten sposób, można jednak piec "normalnie", a w niższej temperaturze.
Spód: 120 g ciastek digestive, 50 g masła, roztopionegoCiastka pokruszyć wałkiem lub blenderem. Dodać roztopione masło, połączyć. Formę tortownicę o średnicy 20 – 22 cm wyłożyć folią. Na dno wcisnąć masę ciasteczkową, wyrównać. Włożyć do lodówki na 30 minut.
Masa serowa: 1/4 szklanki kremówki (60 ml), 130 g białej czekolady + 70 g na polewę, 375 g kremowego (u mnie) lub 3 – krotnie mielonego twarożku, 1 łyżeczka startej skórki pomarańczy (lub, u mnie: ekstrakt z wanilii), ½ szklanki (110 g) cukru pudru, 1 jajko oraz: 150 – 200 g (u mnie 180 g) mrożonych żurawin
W kąpieli wodnej (na parze) roztopić czekoladę z kremówką. Wymieszać. Masa powinna być gładka, ostudzić. Mikserem lub trzepaczką ręczną ubić ser, skórkę pomarańczy/wanilię, cukier i jajko, masa powinna mieć gładką konsystencję. Wmieszać ochłodzoną czekoladę. Masę serową wyłożyć na ochłodzony spód. Na górę wysypać zamrożone żurawiny. Piec około 1 godziny w temperaturze 160°C lub, jak u mnie, 1 godzinę w 180 st. w kąpieli wodnej (jak przy serniku londyńskim). Po wystudzeniu polać polewą z białej czekolady, rozpuszczonej w kąpieli wodnej (można dodać 2 łyżki kremówki, jeśli masa jest zbyt gęsta). Sernik powinien zostać wystudzony w lodówce przynajmniej 3 godziny, ale moim zdaniem najlepszy jest na drugi dzień (i później…)
Coś w tym jest, że białej czekolady saute nie lubię, a w połączeniu z kwaśnymi owocami po upieczeniu daje wspaniałe efekty. Podobnie było w ciasteczkach owsianych z suszoną żurawiną i w tarcie z malinami…