14 lipca (wczoraj) – rocznica zburzenia Bastylii! Pozostaliśmy więc w klimatach francuskich i takich, jakie lubimy najbardziej: duszone warzywa, zawierające moje ulubione warzywo: bakłażana, oraz kolejnych ulubieńców – czosnek, cebulę, cukinię, pomidory, paprykę. Mowa oczywiście o ratatouille. Poniżej moja wersja, lekko zainspirowana The French kitchen (dodatek czerwonego wina – polecam!).
Porcja obiadowa dla 2-3 osób dorosłych (w zależności od dodatków): Na rozgrzanej oliwie szklimy 1-2 ząbki czosnku z 1 dużą cebulą (u mnie cukrową). Dorzucamy pokrojone w kostce po 1 mniejszej sztuce: cukinię, bakłażana i czerwoną paprykę, całość przesmażamy kilka minut. Dorzucamy puszkę (ok. 400g) pomidorów dobrej jakości – najlepiej włoskich), ew. kilka świeżych, dojrzałych pomidorów, obranych ze skórek i pokrojonych w kostkę, oraz dolewamy 125 ml czerwonego wina i 75 ml wody (lub 200 ml wina, jeśli chcecie). Doprawiamy ziołami: świeżym tymiankiem (ok. 2-4 gałązek, w zależności od wielkości) i cząbrem oraz suszonym oregano (lub innymi ziołami do woli), dorzucamy szczyptę chilli i cynamonu (zawsze dodaję do bakłażana), sól i pieprz. Skręcamy ogień na nieduży, przykrywamy i dusimy ok. 1 godziny. Najlepiej potrawę przygotować wcześniej i potem odgrzać, ale jak Nigella Lawson zwykła mawiać: „nie zawsze jest to możliwe”. Jeść ze świeżym pieczywem.
Gdyby zostały Wam resztki (wątpię…), można doprawić je nieco mocniej, np. chilli i łyżką octu winnego lub balsamico, i zmiksować na pastę a la ajwar do kanapek, serów i wędlin.