Herbata mrożona nr 2

Prezentowałam już herbatę mrożoną nocną – która ma tą cechę, że trzeba pamiętać, by ją nastawić. Herbata zaparzona też ma to do siebie, że trochę stygnie. Wymyśliłam zatem metodę na herbatę może nie błyskawiczną, ale dość szybką, bazującą na esencji herbacianej.

Do małego, ok. 400 ml czajniczka (najlepiej przelanego wrzątkiem) nasypać 3-4 pełne łyżeczki dowolnych herbat sypanych. U mnie zazwyczaj są to różne czarne, czasem z 1 łyżeczką zielonej aromatyzowanej. Zalać świeżo zagotowaną wodą, przykryć, odstawić. Po ok. godzinie lub później (im dłużej, tym mocniejsza) można już wlać ok. 3-4 łyżek esencji do szklanki z paroma kostkami lodu, dopełnić schłodzoną wodą (można dodać gazowanej), dodać soku z cytryny i ew. posłodzić do smaku. Esencję dobrze zużyć w ciągu 2 dni (najdalej 3).

 Tak przygotowaną herbatę mrożoną można wzmocnić alkoholem, np. rumem, można też dodać świeżej mięty, robiąc coś w stylu ice tea mojito, które rok temu piłam w Wilnie, na bazie zielonej herbaty). Na poniższym zdjęciu mamy ice tea martini – herbatę mrożoną z martini bianco i świeżą limonką.

Herbata mrożona nr 2.