Senne, upalne popołudnie. Siedzimy na tarasie, grzejąc na słońcu bose stopy, łokcie i inne części ciała niemieszczące się w cieniu parasola. Wokół brzęczą owady, ćwierkają ptaki, żaby rechoczą przy stawie. Można udawać, że jest się w Prowansji. Jakiż lepszy napój w takich okolicznościach przyrody niż schłodzone wytrawne wino rosé…? Peter Mayle z pewnością by wyraził aprobatę.
PS. To chyba będzie na tyle, jeśli chodzi o pisanie z działki – połączenie się z Bloxem i ładowanie zdjęcia zajęło mi tyle czasu, że… już chyba skupię się przez najbliższe parę dni na gromadzeniu materiałów. Szczególnie, że pogoda od wczoraj z maju w Prowansji zmieniła się w kwiecień na Mazurach, tj. wieje i popaduje…
Related posts
Tagi
akcje blogowe bakalie bezmięsne chleb cytrusy czekolada desery korzenne kuchnia austriacka kuchnia brytyjska kuchnia francuska kuchnia polska kuchnia retro kuchnia włoska kuchnia świąteczna makaron mięso nabiał na drożdżach napoje na zakwasie nowalijki owoce pieczywo podróże przekąski przetwory domowe recenzje restauracje ryby strączkowe słodycze warzywa Weekendowa Piekarnia wykorzystanie resztek wypieki zioła zupa śniadanie