Zawijańce z fetą i figami i ciasto francuskie dla idiotów

Bardzo przyjemna rzecz np. na imprezę. Moi goście byli zadowoleni, więc nie przejęłam się marudzeniem M., zwłaszcza, że puchłam z dumu nad własnoręcznie zrobionym ciastem francuskim. Przepis pochodzi z Anne’s food, tylko u niej są to palmiery.

Zawijańce z fetą i figami: Rozwałkowujemy arkusz ciasta francuskiego na prostokąt. Ok. 100g fety rozgniatamy z paroma łyżkami śmietany lub śmietanki, rozsmarowujemy równomiernie na cieście. Posypujemy ok. 8 drobno pokrojonymi suszonymi figami. Zwijamy w rulon od dłuższego boku, lub by uzyskać palmiery, zwijamy z dwóch stron. Schładzamy (u mnie ok. 2-3 h, ale z pewnością można krócej), kroimy na dość cienkie plasterki. Układamy na płasko na blasze/raczej 2 blachach, Anne radzi posmarować roztrzepanym jajkiem, co ominęłam i pieczemy 10-12 min w 225 st.

I teraz – o co chodzi z tym ciastem francuskim dla idiotów? Otóż chodziłam i chodziłam wokół przepisu na ciasto francuskie robione w malakserze z How to be domestic goddess Nigelli. Był to jedyny przepis na ciasto francuskie, który wydawał się prosty, szybki i mnie nie przerażał. Nie mam malaksera, ale mam robota z nasadką do ucierania, którym robię bdb ciasto kruche. Spróbowałam – i to a/ działa, b/ naprawdę banał. Jeśli ktoś powie, że po co się bawić, skoro można kupić – koleżanki wczoraj powiedziały, że jest delikatniejsze niż kupne – też mi się tak wydaje. Nie mówiąc o tym, że koło mnie wcale nie jest łatwo kupić ciasto francuskie, a zachwalanego Bliklego np. nie lubię.

Ciasto francuskie dla idiotów: 250 g "mocnej" (chlebowej; użyłam luksusowej) mąki mieszamy w malakserze/misce robota ze szczyptą soli. Dodajemy 250 g masła pokrojonego w 1/2 cm plastry. Pulsujemy kilka razy/ucieramy chwilę szybko – kawałki masła powinny być wciąż widoczne. Dodajemy parę kropli cytryny i tyle zimnej wody (parę łyżek – ok. 5-6), by ciasto połączyło się jednolitą, elastyczną masę (jak przy kruchym). Schładzamy w lodówce 30 min. Po tym czasie solidnie posypujemy blat mąką i rozwałkowujemy ciasto na prostokąt, który następnie składamy jak list do koperty DL, na 3 części. Znów rozwałkowujemy, składamy, i tak jeszcze raz (i ja jeszcze 1, bo pierwsze złożenie było bardzo amatorskie), cały czas podsypujemy mąką. Schładzamy jeszcze 30 min przed dalszym użyciem. I już! Podejrzewam, że jak ktoś chce, może po odczekaniu dalsze 30 min lub więcej jeszcze raz sobie powałkować i poskładać, ale nie jest to konieczne; tak czy inaczej, ciasto musi poleżeć w lodówce conajmniej 30 min przed obróbką termiczną.

Wychodzą dwa arkusze ciasta, niestety nie zważyłam ich, ale z jednego zrobiłam ww. zawijańce (przy czym ciasto wtedy poleżało sobie w lodówce już dobę), a z drugiego tartę na obiad. Schłodzone ciasto wałkuje się wspaniale, jest elastyczne i miękkie, po upieczeniu wychodzi bardzo delikatne, lekkie i kruche. Z całego serca polecam.