Czekoladowa Pavlova i granaty

Stary rok zakończyliśmy Pavlovą. Dosłownie, bo zaczęliśmy jeść deser ok. 23:40, a jak kończyliśmy, zaczęły się sztuczne ognie, i z szampanem w ręku podeszliśmy do okna.

Bardzo długi wątek o tej bezie jest tu, oryginalny przepis z Forever summer Nigelli Lawson. Pozwolę sobie skopiować zwięzłe a treściwe tłumaczenie Cipcipkurki z ww. wątku na Galerii Potraw:

Beza:
6 białek ubić na sztywną pianę, dodawać po łyżce 300 g drobnego cukru, następnie 3 łyżki kakao (przesiać), 1 łyżeczkę octu z czerwonego wina lub balsamicznego i 50 g ciemnej czekolady—posiekanej. Na papierze do pieczenia narysować koło o śr. 23 cm, wyłożyć bezę, wyrównać boki i górę. Wstawić do nagrzanego do 180 st. piekarnika i natychmiast przykręcić temperaturę do 150 stopni. Piec godzinę lub 15 minut dłużej 🙂 Studzić w otwartym piekarniku. Przełożyć na płaski talerz.

Wierzch: 500 ml kremówki ubić, wyłożyć na bezę, na to ułożyć 500 g malin (lub innych owoców), posypać 2-3 łyżkami pokrojonej ciemnej czekolady.

To było moje trzecie podejście do Pavlovej pełnowymiarowej. Pierwsze – absolutna katastrofa, czekoladowe frisbee. Druga – dużo lepiej, zwłaszcza byłoby, gdybym nie poklepała ciepłego jeszcze czubka, który się zapadł. Tym razem zrobiłam wersję kameralną, tj. z ½ przepisu, czyli 3 białek, pieczonych 45 min. Oczywiście góra popękała i potem się nieco zapadła, ale jak odwróciłam placek do góry dnem, przykryłam bitą śmietaną, posypałam pestkami wytłuczonym z 1 granatu i posypałam startą czekoladą, byłam całkiem z siebie zadowolona. Co prawda owoc granatu okazał się być nieco przejrzały, i kolor dlatego był nieco wyblakły, ale walorów smakowych to nie umniejszyło. I zdecydowanie daleko odeszliśmy od czekoladowego frisbee. Jeśli ktoś jeszcze nie jadł, niech spróbuje: to bardzo nietypowa beza (i chyba dlatego mi tak smakuje, bo do bez stosunkowo niedawno się przekonałam – i to nie do każdych ;).

PS. Udało mi się kiedyś także wyprodukować udane mini czekoladowe Pavlovy, na wzór tych, które można obejrzeć u Dorotus – pokombinowałam biorąc pod uwagę doświadczenia z małymi bezami, właśnie ten przepis na mini-Pavlovy, i powyższy na czekoladową (wszystko wg. przepisów Nigelli). Zrobiłam jak poniżej, i polecam, urosły ślicznie i nie opadły; niestety zdjęcia się nie zachowały (robiłam je tego lata):

4 białka ubić na sztywno, następnie stopniowo dosypywać cukru (wzięłam 60 g na każde białko, jak robię przy bezikach małych, ale było trochę za słodkie, bo czekolada potem; proponuję zamiast 240 g cukru – 200-220 g, chyba, że ktoś ma bardzo "słodki ząb"). Do ubitych białek dodać 2 łyżki kakao i ok. 3/4 łyżeczki octu winnego (najlepiej z czerwonego wina lub balsamico, ale jak dodacie białego, nic się nie stanie). Wymieszać delikatnie, ale stanowczo, wmieszać 1/2 posiekanej tabliczki czekolady. Formować +- 10 cm bezy. Piekarnik nagrzać uprzednio do 180 st, po wsadzeniu bez od razu zmniejszyć do 150 st. Piec 30 minut, i zostawić na kolejne 30 min w wyłączonym piekarniku (lub dłużej, do ostygnięcia). Nie uchylać za szybko drzwiczek! Z 4 białek wyszło mi 6 bez x 10 cm.