Kasnockn’

Nie pamiętam, kiedy pierwszy raz zjadłam Spätzle zapiekane z serem, poza tym, że musiało to być gdzieś na austriackim stoku i pewnie ponad 15 lat temu. Kasnockn’, bo taka jest lokalna nazwa potrawy zwanej w Bawarii Käsespätzle, dołączyły do zimowego kanonu, tj. grupy potraw jedzonych regularnie w gospodach podczas przerw narciarskich, obok Tiroler Gröstl, Germknödel czy Kaiserschmarrn’. Podkreślam, że jest to danie zimowe, i raczej w opcji bardzo głodnej, bo na mały głód porcja nawet dzielona przez dwie osoby okazuje się całkiem spora – choć jak zauważyłam w warunkach domowych, gdy potraktuje się to jako główny posiłek dnia, sprawa wygląda nieco inaczej. Warto dodać, że za Kasnockn’ zazwyczaj przepadają dzieci, zresztą – o ile ktoś nie ma problemów z glutenem, nie jest na diecie i lubi ser (a ktoś go zresztą nie lubi?), to czego tu nie lubić ;).

Swoją wersję stworzyłam na bazie wielu przeczytanych przepisów i mając w głowie te kilkanaście (lub więcej…) już wchłoniętych porcji klusek. Niektóre przepisy bardzo nalegają na konkretny ser, typu Bierkäse z Pinzgau (tj. z grubsza – Zell am See; skoro jednak kucharz z Goldegg (rzut beretem od Bad Hofgastein), tj. autor przepisu na stronie Salzburger Almenweg* podchodzi do sprawy mniej restrykcyjnie, sugerując nawet goudę, wybrałam to ostatnie rozwiązanie. To na czym mi zależało, choć nie zawsze jest to w przepisach (i faktycznie na stoku też różnie bywa), to by gotowe danie podpiec w piekarniku, bo daje to inny efekt niż sama kuchenka. Dla porównania na poniższym zdjęciu tegoroczne Kasnockn’ z Grossarl (które pozuje też na górnym widoczku narciarskim), które właśnie zapiekane nie było.

Kasnockn’

Składniki (dwie porcje):

  • ciasto na galuszki z tego przepisu
  • 135g startego sera (z czego u mnie ok. 2/3 dojrzałego cheddara, 1/3 gouda)
  • łyżeczka masła,
  • sól, pieprz, gałka muszkatołowa
  • olej
  • mała, drobno posiekana cebula
  • Do podania: posiekany szczypiorek (ew. inna zielenina), zielona sałata lub podobne

Zacząć od zeszklenia cebuli na oleju. Powinna być wyraźnie zezłocona, jednak jeszcze nie sucha/zmieniająca się w chrupką – chyba, że nie chcecie jej zapiekać na kluskach, tylko posypać już gotowe danie, wówczas możecie smażyć aż osiągnie pożądany stopień przypieczenia.

Nagrzać piekarnik (grill) do 200 st. C. Przygotować galuszki wg przepisu, po odcedzeniu przełożyć do naczynia, w którym macie zamiar je zapiekać (u mnie patelnia ze stali węglowej) i w którym chwilę wcześniej roztopiliście łyżeczkę masła (ew. włożyliście łyżeczkę b. miękkiego masła). Wymieszać szybko kluski z masłem, dodać większą połowę sera, ponownie wymieszać, doprawić do smaku solą, pieprzem i gałką. Pozostały ser rozsypać na wierzchu galuszek, dodać zrumienioną cebulę i przełożyć pod grill na około 5 minut. Wyłączyć piekarnik, zostawić naczynie w środku przez jeszcze 1-2 minuty i podawać Kasnockn’ w towarzystwie sałaty doprawionej cytryną i oliwą (albo i olejem dyniowym, jak już utrzymujemy się klimatach austriackich 😉 – najlepiej prosto z naczynia, w którym się piekło, uważając oczywiście, by się nie poparzyć.

Kasnockn’

Jak wspominałam, jako danie główne kluski wydały mi się zaskakująco… może nie lekkie (bez przesady ;), ale treściwe w normie. Wcześniej obawiałam się, że po dwóch łyżkach zakończymy obiad, tymczasem z apetytem podołaliśmy powyższej porcji. W końcu zima trwa w najlepsze.

* Której znaki wielokrotnie widzę w górach, a część opisywanych przeze mnie na blogu gospód leży na tym 350km szlaku.