Czy też macie wrażenie, że tego lata, jak na razie, jest obfitość owoców? Korzystając z tego przyjemnego zjawiska, chciałam krótko powiedzieć o patencie na dżem wiśniowy. Niskosłodzony zasmażany bez dodatków jest bardzo mało wydajny, a pektyn wiśnie mają mało. Dawno temu próbowałam ze środkami żelującymi (na szczęście ten okres już za mną ;), potem próbowałam z gotową pektyną, ale niestety zmienia ona smak dżemu. Mając jednak w pamięci moje udane mieszanki z czerwoną porzeczką (poza „porzeczkami dwiema” był np. malinowy z dodatkiem porzeczek, który konsystencję ma bdb, a smakuje właściwie tylko malinami), M rok temu zrobił wersję wiśnia i porzeczka. Okazało się, że to hit, choć porzeczki było aż ok. 30% – nie trzeba gotować cały dzień, by gęstość była właściwa, a w smaku czuć wciąż tylko wiśnie (świnka doświadczalna pt. niewtajemniczony gość powiedział „jaki dobry dżem wiśniowy”). W tym roku go ponowiłam, zmniejszając trochę udział porzeczek. Gotowałam może ciut dłużej, ale efekty także godne polecenia – wyszedł bardziej konfiturowy. Porzeczek nawet nie widać.
Dżem wiśnia z porzeczką (albo „wisieczki” w słoiku)
- łubianka wiśni (ok. 2,6-2,7 kg po wydrylowaniu)
- ok. 1 kg cukru
- 500-750g* czerwonej porzeczki (lub co najmniej 750ml)
- sok z ½ cytryny
Wiśnie wydrylować, umieścić w garnku wraz z ew. sokiem i porzeczkami, zagotować, skręcić ogień na średni, zasypać cukrem, gotować cierpliwie na nie za mocnym ogniu, aż całość wyraźnie zgęstnieje, szum zniknie, wierzch zrobi się szklisty i owoce zaczną przywierać do dna. Czas gotowania zależy od tego, ile dacie porzeczek, im mniej, tym dłużej potrzeba czasu; u mnie zajęło to mniej więcej godzinę. Gdyby szumu było dużo, warto go ściągnąć, ale mieszanie powinno wystarczyć. Pod koniec gotowania dodać sok z cytryny; można w kilka minut później skosztować pod kątem słodyczy (pamiętając, że gorący dżem wydaje się bardziej słodki). Przekładać do czystych, wyparzonych słoików i krótko spasteryzować.
* Maksymalnie można dać 1/3 wagi owoców, czyli tu ok. 850-880g, dżem będzie wówczas szybciej gotów i gęstszy.
PS. Na Facebooku zaproponowano dla patentu nazwę „wisieczki” – bardzo mi się podoba, stąd w tytule wpisu ;).