Dla chorych i zdrowych: kisiel żurawinowy

Ile można chorować na głupią infekcję…? Opowiem: czasem długo. Gdy najpierw męczył mnie ból gardła a potem silny kaszel, przypomniałam sobie o kisielu (zawsze się waham przy odmianie tego słowa, więc polecam moją ulubioną Poradnię PWN). Wspominałam przy okazji tego rabarbarowego, że miseczki lub kubki kisielu z torebki przynosiła mi Mama, gdy chorowałam, a ja zadowolona wszystko zjadałam – zadowolona, bo lubiłam takie desery, nie dostrzegałam jednak nigdy ich cudownego działania na obolałe gardło. Inaczej w sytuacji, gdy samo picie wody sprawiało ból; wtedy coś, co ma konsystencję żelu i nie jest słone ani pikantne, staje się bardzo atrakcyjne. W skrócie, bardzo się cieszyłam z zapasu żurawiny w zamrażarce. Oczywiście, akurat teraz trwa na nią sezon, więc można użyć świeżych owoców.

Swoją drogą, mignęło mi gdzieś w internecie, że kisiel żurawinowy to danie świąteczne, z czym nigdy się nie spotkałam… Wiecie coś o tym?

Składniki (2 porcje)

  • ½ szklanki (ok. 80g) żurawiny
  • ok. 2 szklanek wody
  • 4 łyżki cukru
  • 1 goździk
  • 1,5 łyżki mąki ziemniaczanej roztarte w 1,5 łyżki wody

Żurawinę wymieszać z cukrem, zalać szklanką wody, dodać goździk, zagotować. Gotować na małym ogniu pod przykryciem ok. 15 minut, lub aż owoce się z grubsza rozpadną. Przecedzić przez sitko i przetrzeć. Dodać kolejną szklankę wody, ponownie podgrzać. Dokładnie rozetrzeć mąkę ziemniaczaną z wodą i dodać do rondla z żurawiną jednocześnie stale i dokładnie mieszając, żeby nie powstały grudki (aby uzyskać kisiel bardziej do picia niż jedzenia wystarczy dać łyżkę mąki ziemniaczanej, ale roztartą w ok. 2 łyżkach wody). Kisiel powinien prawie od razu zacząć gęstnieć. Doprowadzić prawie do wrzenia, zdjąć z ognia i jeszcze chwilę mieszać. Przelać do dwóch naczyń, odstawić do wystudzenia. Przechowywać w lodówce. PS. Osobiście najbardziej lubię kisiel lekko ciepły lub letni, ale schłodzonym też nie wzgardzę. Zwłaszcza w chorobie ;).

Zapisz