Naany śniadaniowe

Pamiętacie, jak pisałam na blogu o londyńskim Dishoom? Naany z jajem sadzonym na śniadanie głęboko zapadły mi w pamięć, jak to jednak bywa – odwlekałam domową realizację przepisu, aż jakoś niedawno temat wypłynął podczas sobotniej kolacji. Nie było już czasu się zastanawiać, tylko zagnieść ciasto na naany, żeby były gotowe na niedzielny poranek!

Do odtworzenia śniadania a la Dishoom dla 2 osób będziecie potrzebować:

– ok. 2 naanów na osobę – u mnie z tego przepisu przy ½ proporcjach uzyskałam tym razem 4 placki. Ciasto wyrobiłam wieczorem i zostawiłam do wyrastania w lodówce, rano przed pieczeniem doprowadziłam (przez ok. 1h) do temp. pokojowej;

– 4 jaja sadzone, po jednym na placek;

Naany śniadaniowe

– ze 2 dojrzałe pomidory, posypane posiekaną kolendrą, opcjonalnie minimalnie posolone (można też użyć pomidorów nocnych, doprawionych jw. kolendrą);

chai* w ilości dowolnej;

– sos chilli: zapamiętałam oryginał jako nieco ostrzejszy niż np. słodki sos chilli, ale nie wyraźnie pikantny, więc wymieszałam słodki sos chilli (kupny, ale robiłam też domowy) z ostrą tajską pastą paprykową w proporcji 3:1, tj. łyżeczka pasty na łyżkę sosu; nadałby się też dżem pomidorowy z chilli.

Naany piekłam w wyższej temperaturze niż wcześniej (inny piekarnik ;), tj. 280 st., 3 minuty na kamieniu + minutę pod grillem. To ostatnie nie jest obowiązkowe: mocniej przypieczone placki są twardsze, więc trochę trudniej je złożyć – Dishoomowe były bardziej miękkie – za to mają klasyczne przypieczenia; warto dodać, że też tym razem niczym placków nie natłuszczałam. Upieczone trzymałam owinięte w ściereczkę. Gdy ostatnia partia kończyła się piec, zaczęłam smażyć jaja. Na środku każdego placka ułożyłam po sadzonym, złożyłam naan na ½ i od razu podałam na stół. Najlepiej jeść rękoma. Bardzo polecam dla fanów kuchni indyjskiej/nietypowych śniadań :)!

* W moim odczuciu: smak Indii w szklance, bardziej niż cokolwiek innego…

Naany śniadaniowe

Zapisz

Zapisz