Tarte tatin - reaktywacja

Tarte tatin morelowa pojawiła się w naszej kuchni – i na blogu – wiele lat temu. Wróciła jednak dopiero w tym roku, który zapamiętam jako Rok Dobrych Moreli. „Nigdy nie będzie takiego lata”, jak mówił (bo śpiewał to nie jest dobre słowo 😉 Bogusław Linda w utworze Świetlików; parafrazując tekst o „chłodnej i pożywnej (sic) wódce” – „a morele nie będą takie słodkie i soczyste” ;). No, mam jednak nadzieję, że kiedyś będą, ale rzeczywiście nie pamiętam roku, żeby M dobrowolnie pochłaniał te owoce, piekł z nich ciasto i zapytany o to, która z naszych tegorocznych tarte tatin mu smakowała najbardziej, wybrał tą z morelami.

Tatinki 2015 były do tej pory trzy: morelowa (po której uznaliśmy, że potrzebujemy profesjonalnego naczynia ;), jabłkowa i śliwkowa. Każda miała swoje walory, np. śliwkowa (z ostatnich śliwek) wyszła trochę za słodka, ale za to wizualnie najładniejsza. Morelowa została pożarta bez zdjęć. Jabłkowa to klasyka, ale musieliśmy się z nią najwięcej natrudzić, o czym niżej.

Tarte tatin - reaktywacja

W przeciwieństwie do tarty sprzed kilku lat, uznaliśmy, że trzeba postawić na sprawdzone kruche ciasto, bo z poprzedniego nie byłam zadowolona. Druga rzecz to elastyczne podejście do owoców i karmelu, o czym niżej. Trzecia – moim zdaniem nie służy jej przechowywanie w chłodnej temperaturze, tj. nie schodziłabym poniżej ok. 15 st. C., a przed jedzeniem doprowadziłabym do temp. pokojowej lub podgrzała. W temacie podgrzewania – mogę zjeść tarte tatin na ciepło, ale nie muszę. Smakuje mi równie dobrze letnia czy właśnie w temperaturze pokojowej.

Składniki:

 
Owoce:

  • ok. 750g śliwek/moreli/jabłek
  • 60g masła (opcjonalnie może być solone, lub zwykłe ze szczyptą soli, ale nie jest to konieczne)
  • 120-140g cukru

Zacząć od przygotowania ciasta (wg tego przepisu), które należy schłodzić co najmniej godzinę w lodówce.

W tym czasie przygotować owoce: wydrylować i podzielić na ½ lub wydrążyć i podzielić na ćwiartki/ósemki (w zależności od wielkości owoców). Na dużej patelni o średnicy ok. 26 cm (takiej, którą można umieścić w piekarniku*) rozgrzać masło z cukrem (w przypadku słodkich, bardzo dojrzałych owoców pestkowych, tj. śliwek czy moreli proponuję dać mniej niż do jabłek, zwłaszcza kwaśnych). Kiedy całość się lekko skarmelizuje (czyt. zezłoci, nie zbrązowi), wrzucić owoce i smażyć: ok. 5 minut – morele, 10 minut – jabłka, 15 minut – śliwki. Te ostatnie można lekko skropić sokiem wyciśniętym z pomarańczy.
 
Ciasto rozwałkować na okrąg o średnicy patelni, dokładnie przykryć ciasto. Umieścić w piekarniku w 200 st. C (u nas w funkcji grill z nawiewem) i piec ok. 40 minut. Po upieczeniu odwrócić delikatnie (by wierzch z ciasta stał się spodem) za pomocą talerza. Podawać ciepłe, letnie lub w temp. pokojowej.

Tarte tatin - reaktywacja

Uwaga: przy poprzedniej wersji miałam trochę za dużo karmelu/soku przed pieczeniem i odlewałam. W tym roku „nowe morelowe” nie wymagało w ogóle zlewania karmelu, ale jabłka puściły sporo soku w piekarniku. Zlaliśmy sos delikatnie przed odwróceniem ciasta, odparowaliśmy go i użyliśmy do dodatkowego zglazurowania już wyłożonego na talerz ciasta. Manewr powtórzyliśmy w przypadku śliwek, tyle, że tam było znacznie mniej płynu i był dość gęsty, więc nie wymagał gotowania.

* Patrz profesjonalne naczynie: przed wersją jabłkową zainwestowaliśmy w głęboką patelnię z uszami, teoretycznie właśnie do tarte tatin. W praktyce wykorzystałam ją już wielokrotnie do wielu innych celów, np. sosów pomidorowych, których nie mogę robić na patelni stalowej.

Tarte tatin - reaktywacja