Fondue

Okazało się, że w garnku […] jest żółty ser. Podgrzewany na małym ogniu, podlany białym winem i uzupełniony tajemniczymi ingrediencjami, tworzył – jak wyjaśniła z dumą gospodyni przyjęcia – szwajcarską potrawę zwaną „fondue”. Płynna, gęsta masa, w której należało maczać kawałki białego chleba, była nadspodziewanie smaczna.

M. Musierowicz Kwiat kalafiora

Przez wiele lat fondue kojarzyło mi się tylko z Gabrysią Borejko w sylwestrowej sukience z zasłonki, tj. powyższym cytatem. Później M na każdą wzmiankę o potrawie („a może byśmy zrobili?”, prychał i mamrotał coś o latach 80-tych, które na szczęście minęły (nieważne, że tłumaczyłam, że u Musierowicz była to jeszcze wcześniejsza dekada). Następnie przez dwa lata umawialiśmy się na fondue ze znajomymi, i nigdy nic z tych planów nie wyszło. W jakimś momencie dostaliśmy od rodziców specjalny zestaw do produkcji ww. (obawiam się, że był to prezent przechodni). Garnek przez kilka lat kurzył się w szafce, po czym „odkryliśmy” go podczas remontu. Postanowiliśmy, że wreszcie trzeba go albo użyć, albo podać dalej. Był mróz i akurat trafiliśmy do delikatesów z dobrym wyborem serów…

Przeczytałam wiele przepisów w internecie i ostatecznie skupiłam się na podanym przez Madame Edith, przy czym trochę zmniejszyliśmy proporcje (do 300g sera), a i tak co nieco zostało na dnie garnka. Z tego powodu uważam, że 100-120g sera na osobę spokojnie wystarczy: to sycące, zimowe danie i nawet gdy się jest głodnym, po długim spacerze, niewiele wystarczy do szczęścia 😉 (a pewnie najlepiej w ogóle smakuje po dniu spędzonym na stoku – no, może kiedyś to sprawdzimy, bo garnek do fondue z nami zostaje).

Składniki (2 osoby):

  • ok. 200-240g sera (idealnie: tzw. moitié-moitié, ja użyłam mieszanki 1:1 Gruyère i Emmentalera)
  • 100ml białego wina
  • 1 ząbek czosnku
  • szczypta gałki muszkatołowej
  • 1/2 łyżki mocnego alkoholu (najlepiej Kirschu, ewentualnie – nieortodoksyjnie, ale co zrobić – wódki, ginu itd.)
  • ok. 1 łyżeczki skrobi kukurydzianej
  • opcjonalnie: czarny pieprz
  • do podania: bagietka pokrojona na małe kromki lub grubą kostkę, pieczone ziemniaki (mogą być z kminkiem), marynaty/kiszonki, surowe warzywa

Proponuję zacząć przygotowanie od oględzin i przygotowania sprzętu: nasz specjalny garnek żeliwny, po natarciu olejem, nadaje się do użycia na kuchence indukcyjnej a potem stoi na podgrzewaczu, więc przygotowywaliśmy danie od początku do końca w tym samym naczyniu, niektóre zestawy do fondue służą jednak tylko do podgrzewania już gotowego dania: wówczas trzeba sos przygotować w innym naczyniu. Być może alternatywnie można by wykorzystać do podgrzewania turystyczny palnik gazowy*.

Ww. garnek natrzeć przekrojonym ząbkiem czosnku, który następnie należy dokładnie rozdrobnić i wymieszać ze startym serem. Skrobię rozprowadzić w mocnym alkoholu. Ser umieszczamy w garnku, stawiamy na małym ogniu i gdy zacznie się topić, dolewamy wino. Mieszamy (najlepiej w tzw. ósemki), aż całość się rozpuści i będzie wyraźnie gorąca, ale nie zagotuje. Dodajemy skrobię z alkoholem i gałkę muszkatołową (plus ew. pieprz), dokładnie mieszamy. Masa powinna zgęstnieć na tyle, że będzie pokrywała równą warstwą np. kawałki bagietki, ale pozostanie sosem. Gdyby wciąż wydawała się za płynna, można ew. dodatkowo zagęścić (najlepiej rozprowadzając dodatkową skrobię odrobiną fondue). Garnek przenieść na przygotowany podgrzewacz (lub przelać sos do miski podgrzewacza i dopiero wówczas umieścić na ogniu).

Jeść od razu, maczając nadziane na szpikulce dodatki (u nas była rustykalna bagietka) w sosie, zagryzając warzywami i marynatami; co jakiś czas warto całość mocniej zamieszać. Nie wiem, czy muszę dodawać, że dodatek wina (moim zdaniem: czerwonego) także się przyda ;). Ew. resztki, jeśli się przytrafią, można przelać do miseczki i po schłodzeniu wykorzystać jako ser.

Fondue

Czy są tu inni fani fondue?

* Jak to zrobiła w 1977 Julia Borejko, podając fondue w „dużym garnku, stojącym na turystycznej butli butanowej”.