Omlet z czosnkiem niedźwiedzim

Wiem, że pewnie dekorujecie ciasta, sprzątacie lub przygotowujecie pisanki i nowe wpisy na blogach Was nie interesują, ale może przeciwnie: jedziecie właśnie dokądś na Święta i bawicie się internetem w komórce ;)? Tak czy inaczej, wpis jest okołoświąteczny, bo Wielkanoc = jaja, a jak mówi przysłowie angielskie, bez rozbijania tychże nie ma omletu ;).

Co jakiś czas, gotując lub kręcąc się po kuchni, wznoszę okrzyki w stronę M „Kocham naszą nową kuchenkę!”, na zmianę z „Kocham naszą patelnię!*”. Wydaje mi się, że mamy przeciętną ilość sprzętów kuchennych, zwłaszcza tych większych, a garnków i patelni to już w ogóle tylko tyle, ile trzeba, bez ani jednej zbędnej sztuki. Wiąże się to m.in. z tym, że po zmianie kuchenki (na tą nową, którą kocham, tj. indukcyjną) ze smutkiem odkryliśmy, że część naczyń przestała na niej działać. Czystka z konieczności okazała się dobrą okazją do zakupu drugiej patelni stalowej, jako mniejszej wersji tej pierwszej, którą kocham. Powodów do miłości jest parę, ale jednym z nich jest fakt, że patelnia nadaje się do umieszczania w piekarniku. I tu wkracza omlet.

Od czasu zdobycia patelni i nowej kuchenki (na której się faktycznie smaży, a nie tylko udaje, że smaży, jak na mojej św. p. elektrycznej z 50% względnie sprawnych palników) eksperymentowałam z omletami robionymi częściowo na kuchence, częściowo w piekarniku. Ostatnio zrobiłam taki w opcji z ubitymi białkami, i to jest ta metoda, którą będę w przyszłości ponawiać. Dodatek czosnku niedźwiedziego jest opcjonalny, można go spokojnie zastąpić inną zieleniną (np. szczypiorkiem, młodym szpinakiem lub ziołami) bądź pominąć. Kto wie, może ktoś będzie miał ochotę na alternatywny dodatek do wielkanocnego śniadania?

Omlet z czosnkiem niedźwiedzim

Składniki (2 porcje): 

  • 4 duże jaja – białka i żółtka osobno,
  • sól, pieprz do smaku
  • czosnek niedźwiedzi – ok. 12-14 liści, lub odpowiednia ilość innej zieleniny
  • łyżeczka startego, wyrazistego sera (twardy kozi lub owczy, parmezan itp.) na wierzch
  • masło/olej do smażenia

Nastawić piekarnik na 180 st. C (termoobieg, w góra/dół – 190-200 st.). Żółtka oddzielić od białek, roztrzepać z solą i pieprzem. Osobno ubić białka ze szczyptą soli. Całość wymieszać delikatnie (tj. bez gwałtownych, szarpanych ruchów), ale stanowczo. Rozgrzać patelnię (nadającą się do umieszczenia w piekarniku) z niewielką ilością masła i/lub oleju, wylać na nią masę jajeczną, na wierzchu rozrzucić ser i ułożyć liście czosnku. Smażyć na średnim ogniu 2-3 minuty, następnie umieścić w piekarniku (na dość wysokim poziomie, u mnie 2 od góry) na ok. 7 minut. Omlet powinien się zezłocić i napuszyć. Podzielić na 2 porcje (każdą można opcjonalnie posypać dodatkowym serem i np. złożyć) i podawać od razu.

No i wreszcie w temacie… smacznych jaj, czyli Wesołych Świąt ;)!

* Silnym uczuciem darzę także nasz garnek żeliwny, ekspres ciśnieniowy, mikser z hakiem oraz piekarnik, włącznie z kamieniem do pieczenia.