Kalafior, czarna gorczyca, chilli

Do częstych spożywczych traum z dzieciństwa zazwyczaj zalicza się jakieś dania kolonijne lub stołówkowe (zupy mleczne, szpinak itd). Na kolonie zaczęłam jeździć późno, na stołówce nie jadałam, ale trauma była i nazywała się zupa kalafiorowa babci Ł. (czyt. babci od „starego zeszytu”). Świetnie przyrządzała duszone mięsa, zwłaszcza dziczyznę i bardzo dobrze piekła, ale zupy należałoby pominąć dyskretnym milczeniem. Niestety, jakoś najczęściej na tapecie była kalafiorowa, która wyglądała (i smakowała) jak beżowa woda z unoszącymi się na powierzchni kawałkami rozgotowanego warzywa… Od tamtego czasu omijałam tą potrawę szerokim łukiem.

Niedawno zaczęłam jednak myśleć. W sumie lubię kalafiora. Tradycyjna, wodnista zupa (z tym nieszczęsnym pływającym kalafiorem – brrr) nie wchodzi w grę, ale może gdyby zrobić krem, doprawiony tak trochę inaczej…? Zaczęłam szukać inspiracji i w wyniku eksperymentów melduję: istnieje zupa, która potrafi przyćmić straszne wspomnienia, a oto ona.

Bazowałam na tym przepisie, ale wzięłam z niego głównie clou, tj. omastę z chilli i gorczycy (ale użyłam czarnej). Poza tym użyłam do gotowania bulionu i mleka kokosowego, i bardzo polecam taką opcję.

Składniki:

  • 1 mały kalafior
  • 1 mały por
  • olej/oliwa
  • 500ml dowolnego bulionu (warzywnego, drobiowego)
  • 165ml (mała puszka) mleka kokosowego
  • 200-250ml wody
  • sól, pieprz do smaku, opcjonalnie: szczypta kwiatu gałki muszkatołowej
  • ok. 1,5 łyżki oliwy/2 łyżki masła
  • 1 łyżeczka czarnej gorczycy
  • 2 hojne szczypty chilli w płatkach

Kalafior, czarna gorczyca, chilli

Kalafiora umyć, podzielić na różyczki (ew. drobniej posiekać). Pora pokroić na plasterki, zeszklić na niewielkiej ilości oliwy/oleju. Dodać kalafiora, wymieszać, chwilę smażyć, zalać bulionem i mlekiem kokosowym rozcieńczonym wodą. Gotować na średnim ogniu, pod przykryciem, aż kalafior zupełnie zmięknie; pod koniec gotowanie doprawić do smaku solą, pieprzem, opcjonalnie kwiatem gałki. Zmiksować na gładko (jeśli zupa będzie za gęsta, lekko rozrzedzić wodą), sprawdzić doprawienie.

Oliwę lub masło rozgrzać na patelni, dodać chilli i gorczycę, smażyć chwilę, aż ta ostatnia zacznie pękać. Podawać od razu, jako omastę do gorącej zupy.

Połączenie por-kalafior jest lekko słodkie, ale chilli z gorczycą tą słodycz łamie. Wypróbowałam wersję polaną i oliwą, i z masłem – obie mi smakują, może maślana minimalnie bardziej. Tak czy inaczej, polecam – zwłaszcza dla tych, co lubią smaki niestandardowe, albo mają kalafiorowe lęki do pokonania ;).