Sok z kiszonych warzyw

Podejrzałam go prawie dwa lata temu (już tyle czasu minęło? Kiedy???) u Karoliny. Za pierwszym razem zrobiłam prawie tak, jak u niej, tylko dałam kapustę czerwoną, nie białą. Ostatnio robiłam replay bardziej kreatywny, bo w ramach czyszczenia grządek do dzbanka wszedł i jarmuż (garść), i fenkuł (jeden mały). Wyszło pysznie. W związku z eksperymentami, podaję swój przepis bazowy, czy też wskazówki wykonania, możliwości bowiem jest wiele. Polecam tym, którzy wypijają sok z kwaszonej kapusty czy ogórków.

Sok z kiszonych warzyw

Składniki:

  • tyle warzyw (kapustnych i korzeniowych), by zapełnić 2 x 1 litrowe dzbanki do 3/4 wysokości – sugerowane: co najmniej 1 burak, ok. ćwiartki małej główki kapusty (włoskiej, białej, czerwonej), jarmuż, fenkuł, marchewka, korzeń pietruszki, seler korzeniowy lub naciowy, kalarepa
  • czosnek – 2-4 ząbki, obrane, przekrojone na 1/2 lub w plastry
  • imbir – ok. 2 cm kawałek, pokrojony w plastry
  • opcjonalne dodatkowe przyprawy: liść laurowy, pieprz ziarnisty, ziele angielskie, kolendra, chrzan (liść, korzeń), koper ogrodowy
  • osolona, przegotowana woda (lekko ciepła, letnia lub całkiem wystudzona) – ok. 1,2 l + łyżka soli

Warzywa umyć, obrać, poszatkować/pokroić w plastry. Umieścić w dwóch litrowych dzbankach (lub 2-litrowym naczyniu, jeśli ktoś posiada), dodać przyprawy, lekko całość ubić. Zalać dokładnie wodą (warzywa muszą być nią przykryte, by nie zapleśniały), przykryć ręcznikiem papierowym/ściereczką (zabezpieczonym sznurkiem lub gumką) i odstawić w ciepłe, dość ciemne miejsce na ok. 3-4 dni. Na powierzchni gotowego soku powinna pojawić się lekka piana/szum, powinien także pachnieć wyraźnie kwaskowato. Płyn zlać, przechowywać w lodówce (kilka dni). Pić na czysto, ew. dodawać do zakwaszania zup. Można z zachowanych warzyw przygotować tzw. drugą zlewkę, czyli ponownie zakwasić, jednak dla mnie taka wersja jest za słaba 😉 (herbaty z drugiego parzenia też nigdy nie lubiłam…), więc moje warzywa wędrują na kompost (bo do jedzenia imho też się nie nadają ;).

Aż chyba muszę ponownie nastawić – co za traf, że w domu akurat są buraki ;).