Przypominajka: makaron domowy z botwinką

Będzie krótko, a treściwie, albowiem jest już dostępna botwinka! Nie wiem, jak Wy, ale ja z przyjemnością zaczęłam „kolekcjonować” nowalijki – w kuchni pojawiła się już młoda kapusta, szpinak i właśnie botwina.

Tytułowa przypominajka nie oznacza, że jadłam i pokazywałam tu już to danie, ale przepisy na oba elementy składowe można znaleźć na blogu. Mianowicie zrobiłam botwinę-jarzynkę (z 4 pęczków mikro-botwiny; sos starałam się możliwie odparować i dość mocno doprawić – solą, pieprzem, nie żałowałam też czosnku; hyzopu, o którym wspominam w przepisie, nie dodałam, za to wmieszałam na koniec dwa porwane liście czosnku niedźwiedziego – można by też dodać trochę szczypiorku), którą następnie wymieszałam z ugotowanym domowym pappardelle (ok. 200-220g, ale sosu było tyle, że starczyłoby i dla 300g).

Makaron przygotowałam z mieszanki (1:1) mąki włoskiej 00 i kaszki z pszenic zwyczajnych, o której wspominała kiedyś Gospodarna Narzeczona – polecam taki skład. Zrobiłam go z 400g mąki i kaszy i 4 jaj; do botwiny zjedliśmy połowę, resztę po podsuszeniu przechowałam dwa dni w lodówce, aż zjedliśmy do innego sosu. Przy okazji odkryłam, że Anna del Conte ma rację i makaron najlepiej wałkować na przedostatnim ustawieniu maszynki (u mnie to 8-ka). Gotowe danie (makaron się pięknie zabarwił podczas mieszania) posypałam świeżym majerankiem.

Polecam 🙂