Debiut: makaroniki francuskie (kakaowe z kremem kokosowym)Najpierw był wysyp makaroników na różnych blogach, i lekcja cukiernicza, która mnie ominęła i lekcja, w której w końcu wzięłam udział. Makaroniki upieczone podczas lekcji zyskały dużą aprobatę M, więc rozmroziłam białka i postanowiłam: raz kozie śmierć, spróbuję samodzielnie. Chciałam zobaczyć poza tym, jak się masę nakłada łyżeczką (nie lubię się z woreczkami lub tutkami do nakładania kremów/lukru). I tak oto stworzyłam makaroniki kakaowe z nadzieniem kokosowym, czyli „makaroniki Bounty” :). W sam raz na Czekoladowy Weekend.

Debiut: makaroniki francuskie (kakaowe z kremem kokosowym)Metod makaronikowych jest wiele, ja stosowałam się do wytycznych Felluni, czyli metody 70-100-170: 70g białka (najlepiej, żeby postało w temp. pokojowej co najmniej dobę, lub dłużej, nakryte np. gazą/ściereczką), 100g migdałów, 170g cukru pudru – z czego 40g cukru pudru do ubicia białek (można też użyć do tego celu cukru drobnego), a reszta zmiksowana z migdałami. Ponieważ miałam 5 białek, które po postaniu 1,5 dnia w kuchni ważyły 123g, a więc 70g x 1,75, wszystkie pozostałe składniki przemnożyłam x 1,75.

Składniki makaroników: 123g białek (5 sztuk), 175g tartych migdałów/mąki migdałowej, 227,5g cukru pudru, 70g cukru drobnego, 1 łyżka i dwie  pełne łyżeczki dobrego, ciemnego kakao

Zblanszowane migdały (całe, w słupkach lub płatkach) należy możliwie drobno zmielić z cukrem pudrem i kakao. Można to zrobić np. w malakserze lub specjalnej maszynce i potem jeszcze przetrzeć przez sito lub zmiksować jeszcze raz z elektrycznej maszynce do mielenia kawy (ja tak zrobiłam, ale i tak chyba nie dość drobno – makaroniki mają lekki „trądzik”, co widać na zdjęciach). Białka w temp. pokojowej (moje stały w kuchni 1,5 dnia) ubić na pianę, dodawać stopniowo drobny cukier, ubijać dalej. Nie będą tak sztywne/lśniące, jak beza, ale raczej będą miały konsystencję bitej śmietany. Wmieszać masę migdałową do białek – dość stanowczo, lekko rozcierając orzechy o ścianki miski. Gotowa masa będzie dość mokra, trochę o konsystencji nie schłodzonego musu czekoladowego.

Debiut: makaroniki francuskie (kakaowe z kremem kokosowym) Debiut: makaroniki francuskie (kakaowe z kremem kokosowym)

Masę nakładać na blachy wyłożone pergaminem (u mnie) lub matami teflonowymi za pomocą tutki/rękawa cukierniczego lub łyżeczki (u mnie). Makaroniki powinny być dość małe. Gotową blachą uderzyć kilkakrotnie o np. kanapę, by kopczyki się rozpłaszczyły i odstawić ciasteczka do lekkiego wysuszenia – ok. 30 min (u mnie tyle, ile mi zajęło zapełnienie 3 blach). Jeśli chodzi o czas i temperaturę pieczenia, są znów różne zdania: ja piekłam  partiami, po 7 minut w 175 st. C, grzanie góra-dół. Na dole piekarnika znajdował się kamień, którego nie wyjęłam z lenistwa.

Gotowe makaroniki wystudzić – u mnie na kratce i/na parapecie. Ściągać delikatnie, bo mogą się lekko przyklejać do podłoża. Ostudzone napełniać kremem, tj. smarować jeden makaronik kremem i przykrywać drugim. Schładzać w lodówce – podobno najlepsze są po odstaniu w chłodzie co najmniej dobę.

Krem kokosowy (za Nigellą Lawson, How to be a domestic goddess): 75g miękkiego masła, 150g przesianego cukru pudru, 25g wiórków kokosowych, łyżka Malibu

Utrzeć masło z cukrem na gładką masę, dodać wiórki kokosowe* i Malibu, utrzeć na gładko. Z podanych proporcji napełniłam ok. 20 (2 x 20) makaroników.

*Wg Nigelli należy je wcześniej uprażyć, jak orzechy, na suchej patelni. Ja to pominęłam, bo chciałam mieć krem biały, nie biały z elementami zezłoconego kokosa.

Oto przekrój świeżo „sklejonego” makaronika (schłodzony krem jest mniej mokry):

Debiut: makaroniki francuskie (kakaowe z kremem kokosowym)

Debiut: makaroniki francuskie (kakaowe z kremem kokosowym)Ciasteczka wyszły mi chrupkie po wierzchu, a w środku miękkie, delikatne i piankowe (podczas pieczenia wyszły im ładne „spódniczki” z pianki). Krem jest pyszny, jeśli lubicie kokosa (lub batoniki Bounty 🙂 – można by nim także przełożyć dowolny tort. I całość jest… mmm ;). Być może nie są idealne – ten migdałowy 'trądzik’ – ale jak na samodzielny debiut całkiem, całkiem. I jak na mnie całkiem symetryczne: wszystkie udało mi się połączyć w pary! Są także dość słodkie, co jest całkiem ekonomiczne: starczą na dłużej…

PS 06.03 Doklejam banner WC, oświecona przez Polkę, że mogę, a nawet powinnam 🙂