Lody waniliowe

Powoli mój M awansuje do roli domowego lodziarza. Szczególnie, że zainwestowaliśmy w kolejny dodatek do naszego robota kuchennego, tj. maszynkę do lodów.  Jednak wychodzą z niej gładsze desery niż przy metodzie ręcznej.

Lodziarz domowy specjalizuje się w produktach tradycyjnych, bazujących na żółtkach i śmietance. Oto lody waniliowe, które stanowiły deser po ostatnim obiedzie rodzinnym. Małżonka cytuję słowo w słowo ;):

Bierzesz 10 żółtek, ucierasz dokładnie na kogel mogel ze 150g cukru. 0,5l śmietanki 30% zagotowujesz z laską wanilii (lub ok. 3/4 łyżki ekstraktu), odstawiasz do ostygnięcia na ok. 15 min. Wlewasz śmietankę do kogla mogla, dokładnie mieszasz, przelewasz wszystko z powrotem do rondla i POWOLI podgrzewasz, do momentu, aż masa wyraźnie zgęstnieje. Uwaga, by nie zagotować! Dokładnie wystudzić. Wlać do maszynki do lodów i postępować jak w instrukcji. W opcji bez maszynki należy masę umieścić w  zamrażarce i co ok. 30 minut wyjmować i dokładnie roztrzepywać ręcznie lub mikserem, aż zacznie wyraźnie zamarzać, i schłodzić kolejne kilka h.

Jedyna uwaga, jaką mieli konsumenci (zwłaszcza ja) to taka, że lodów było za mało (bo były zrobione z 1/2 porcji). My jedliśmy dodatkowo z sosem truskawkowym, który przybył w gości.

A na deser dla czytelników, w kontekście lodów „I scream, you scream, we all scream for ice cream”, czyli Roberto Beninghi i spółka z Poza prawem* Jarmusha:

* Jedyny film (poza Gwiezdnymi wojnami – Mrocznym widmem, oglądanym po raz chyba 3-ci, po północy na Sylwestra) na którym zasnęłam. Ale tą scenę lubię 🙂