Cynamonowo-pomarańczowy crème brûlée

M był ostatnio trochę chory i chciałam przygotować mu coś na poprawę nastroju (przy okazji oczywiście dla siebie :). Gdy postawiłam go przed wyborem: „Crème brûlée czy suflet czekoladowy?”, wybrał to pierwsze. Nie miałam laski wanilli, ale i tak miałam ochotę poeksperymentować. I tak tu skórka pomarańczowa, tu trochę cynamonu, tu kapka Cointreau… Wyszło pyszne.

Uwaga: robię deser tak, jak w Nigella gryzie, tj. nie piekę w kąpieli wodnej, ale gotuję masę na średnim ogniu na kuchence. Podane proporcje są na 2 małe, „poobiadowe” porcje, by uzyskać więcej kremu, należy sobie odpowiednio zwiększyć składniki.

Składniki: 2/3 (ok. 160ml) szklanki płynnej śmietanki kremówki (30%), ok. 2×3 cm kawałek skórki z pomarańczy (sparzonej wcześniej wrzątkiem), 1/8 łyżeczki mielonego cynamonu, 2 żółtka, płaska łyżka drobnego cukru, łyżeczka Cointreau (lub innego czystego likieru/alkoholu pomarańczowego), cukier demerara

Umieścić w zamrażarce miskę lub miseczki, w których chcemy podawać deser. Śmietankę umieścić w rondelku wraz ze skórką pomarańczową i cynamonem.  Doprowadzić niemal do wrzenia, ale nie zagotowywać. W między czasie utrzeć żółtka z cukrem i Cointreau. Zalać żółtka gorącą śmietanką,  wymieszać, masę przelać do wypłukanego rondla i ponownie podgrzewać, na małym/średnim ogniu, stale mieszając, aż całość w wyraźny sposób zgęstnieje (ok. 10 minut). Powinna przypominać konsystencją gęsty sos (trochę rzadsza od świeżo ugotowanego budyniu). Wyłowić skórkę pomarańczową i gotowy krem przelać do zmrożonych miseczek. Wystudzić, dalej schładzać w lodówce. Tuż przed jedzeniem posypać równomiernie cukrem demerara (lub innym grubym cukrem) i opalić palnikiem gazowym.

Cynamon nie jest mocno wyczuwalny, nuta pomarańczowa wyraźniejsza, choć także delikatna. Tak czy inaczej: deser grzechu wart. Poniżej widać miseczki z studzącym się kremem i „przekrój” po naruszeniu skorupki cukrowej.

Cynamonowo-pomarańczowy crème brûlée

Ponieważ mogą być pytania o to, czy palnik jest konieczny i czy nie można opiec crème brûlée pod grzałką piekarnika: osobiście nie polecam tej ostatniej metody. Mój pierwszy w życiu  crème brûlée tak przyrządziłam i niestety całość się pięknie zwarzyła. Potem zainwestowałam w mały palnik ze znanej sieciówki z artykułami domowymi, w sam raz do takiej „kosmetyki kuchennej”.

Z racji składników, przepis publikuję w ramach akcji korzennej i cytrusowego weekendu Tatter:

Cynamonowo-pomarańczowy crème brûlée

Cynamonowo-pomarańczowy crème brûlée