Brown sauce

Prawie każda osoba, którą częstuję tym sosem, jest nim zachwycona albo przynajmniej zaintrygowana. Mało kto się domyśla, że bazuje na rabarbarze :). Przepis z Domestic goddess Nigelli.

  • Składniki: 1 kg rabarbaru, 500g czerwonej cebuli (ważne, żeby nie była biała – za ostra, sos nie smakuje jak trzeba), 2 długie papryczki chilli z wydłubanymi nasionami (tj. sami je usuwamy :), 2 ząbki czosnku, 300g jabłek niekwaśnych (czyli z grubsza 1 większe jabłko lub 2 średnie), 30 g (ok 3 cm) świeżego imbiru, startego, 1 łyżka imbiru suszonego, 1 łyżka słodkiej papryki, 150 g rodzynek sułtańskich, 75 g suszonych wiśni (można ew. dać wisienki koktajlowe lub zastąpić żurawiną, ew. pominąć tą pozycję i dać trochę więcej rodzynek), 500 ml (można dać lekko mniej, np. 450ml) octu z czerwonego wina, 1 łyżka soli, 1 kg cukru demerara (lub 1:1 cukier biały z brązowym; to dobre zastosowanie dla skamieniałego muscovado, jeśli macie na stanie; jeśli redukujecie lekko ocet, to samo można zrobić z cukrem, np. do ok. 920g)
  • Rabarbar obrać, pokroić dość drobno (lub rozdrobnić w miarę drobno w malakserze). Wrzucić do garnka o podwójnym/grubym dnie. Drobno pokroić/rozdrobnić w malakserze cebule, czosnek i chilli, wrzucić do rabarbaru. Podobnie pokroić jabłka i do tego samego garnka. Dodać świeży imbir i całą resztę składników. Zagotować całość, a następnie gotować ok. 45 minut na małym ogniu, aż uzyskamy pulpę. Zdjąć z ognia, ostudzić ok. 10 minut i zmiksować, po ok. chochli-dwóch naraz na gładki sos (w blenderze lub malakserze). Przelewać do wyparzonych słoików, odstawić do zassania do góry dnem. Z podanych ilości wychodzi ok. 2,5 litra sosu.

Polecam do serów, wędlin, mięs (kaczka i wieprzowina!), jako dip do warzyw lub towarzystwo do tego lub tego placka. Osobiście nigdy nie pasteryzuję sosu: ilość octu i cukru IMHO załatwiają sprawę, pod warunkiem, że słoiki są wysterylizowane (świeże ze zmywarki umieszczam na ok. 20-15 min w piekarniku – ok. 170 st. – i przekładam gorący sos do gorących słoików; nakrętki przecieram spirytusem) i nic nigdy mi się nie zepsuło (a mam jeszcze 2 słoiki sprzed 2 lat). Jeśli jednak ktoś się niepokoi, można krótko (10 min np.) spasteryzować.