Weekendowa Piekarnia #17: chleb piwny/ciabatta piwna

Wyjechałam na weekend na Mazury, planując udział w kolejnej Piekarni, której gospodarzyła Zawszepolka. Z dwóch wybranych przepisów przypadł mi do gustu ten na chleb piwny. Odlałam zakwas do słoiczka i… zapomniałam go zabrać z W-wy. Zabrałam za to drożdże, bo wydawało mi się (błędnie), że oryginał ich wymaga. I tak pomyślałam, pomyślałam, i zrobiłam na bazie oryginału ciabattę piwną na drożdżach. Jestem z siebie dumna, bo chleb jest b. smaczny (potrzeba matką wynalazków?), choć mocno odbiega od oryginału (ale się starałam…). Poza ingerencją w zamianę zakwasu na drożdze, zmniejszyłam ilość płynu i uprościłam trochę metodę. A więc, proszę: ciabatta piwna, luźno inspirowana przepisem D. Leparda:

Weekendowa Piekarnia #17: chleb piwny/ciabatta piwna

Zaczyn: 125g butelkowego jasnego piwa, 25g bialej maki chlebowej, 7 g świeżych drożdży, 1 łyżeczka miodu

Letnie piwo (przyznaję, że swoje przelałam po prostu do miski i postawiłam na ok. 20-30 min na kaloryferze) roztrzepać trzepaczką z pozostałymi składnikami zaczynu. Przykryć folią i odstawić w ciepłe miejsce (u mnie znów kaloryfer) na 1,5-3 h. Po tym czasie dodać: 8 g świeżych drożdży, 500 g mąki białej chlebowej jw. i 250 g letniej wody, lekko wyrobić/wymieszać ciasto, odstawić na ok. 15 min przykryte do autolizy. Po tym czasie dodać 1,5 łyżeczki soli, wyrobić elastyczne, lekko tylko lepkie ciasto. Zostawić do odpoczęcia na ok. 10 min, przełożyć do natłuszczonej miski, obrócić, nakryć folią i umieścić w lodówce na noc lub 12-14 h.

Po upływie ww. czasu chleb wyjąć na blat, rozciągnąć w prostokąt, lekko rozpłaszczyć (delikatnie, nie odgazowywać za bardzo), podzielić na 1/2. Każdą część złożyć w list/paczkę, odstawić w miskach pod przykryciem na 1 h w temp. pokojowej. Po tym czasie z każdej 1/2 uformować okrągły lub prostokątny bochenek, odstawić do napuszenia się 40-60 min. Piec ok. 35 min w naparowanym piekarniku w 225 st. C.

Ciasto przy wyrabianiu ręcznym było bardzo przyjemne, miękkie i elastyczne, trochę jak ciasta chlebowe z dodatkiem mleka lub maślanki. Już przy formowaniu bochenków czułam, że będzie coś w rodzaju ciabatty, i się nie pomyliłam. Jak zazwyczaj w przypadku takich chlebów, najlepszy jedzony świeży, lekko ciepły, ze świeżym masłem lub oliwą… Mmmm. Rodzicom oddałam jeden ciepły bochenek i zjedli właściwie od razu. Z eksperymentu jestem bardzo zadowolona, choć oryginał spróbuję także zrobić.

A tu widać przekrój, i moje złożenie (chyba za bardzo…)

Weekendowa Piekarnia #17: chleb piwny/ciabatta piwna