Pochwała prostoty - cytrynowe linguine
Makaron z serii "prosto, prościej i najprościej". Danie niemal turystyczne, bo sosu się nie gotuje, jedynie makaron. U nas za cały obiad, ale nic nie szkodzi, by było to primo piatto.

Przepis zasadniczo pochodzi od Nigelli, z How to eat, ale to właściwie nie przepis, a luźne wskazówki, bo każdy może modyfikować sobie ilości sam. Podam, jak w przepisie, ale dodam, że oryginalnie ilości są na 6 osób, a ja na ok. 250 g makaronu/pół paczki/2 osoby wzięłam 1/2 sosu – za pierwszym razem, za drugim już na oko.

Przepis oryginalny (na 6 osób): gotujemy makaron, najlepiej linguine, ew. tagliatelle lub spaghetti; przepis oryginalny sugeruje 2 paczki ok. 900g, ja na tyle osób bym wzięła do 750g. Tymczasem w miseczce mieszamy 2 żółtka, skórkę z całej i sok z 1/2 cytryny, szczyptę soli (niekoniecznie) i sporo pieprzu (najlepiej białego) z 2/3 szkl. śmietanki kremówki i 1/2 szkl. (albo garścią) parmezanu. Próbujemy, czy nie należy mocniej doprawić, np. dodając więcej soku z cytryny (u mnie zdecydowanie tak). Gdy makaron się ugotuje, odcedzamy, ew. zostawiając trochę wody z gotowania, przerzucamy z powrotem do garnka (ale nie na gazie!!!) i póki makaron jest gorący, mieszamy go z 4 łyżkami masła. Gdy masło pokryje makaron, dolewamy sos i szybko mieszamy. Jeśli brakuje nam płynu, można dodać trochę wody z gotowania makaronu do rozprowadzenia płynu (ale biorąc 1/2 podanych ilości sosu na 250 g makaronu nie będzie Wam to raczej potrzebne). Podajemy i jemy od razu, posypane natką pietruszki.

Proste, szybkie, pyszne.