Trochę nostalgii – awanturka

Awanturka do chleba, na kolację – kto zna lub pamięta? Może się mylę, ale mam wrażenie, że pasta twarogowo-rybna to stały punkt repertuaru spożywczego z czasów PRL. Przepisy na podobne pasty zajmują wiele stron książki Nastolatki gotują (data mojego wydania: 1989), jako polecane dania na „prywatkę młodzieżową” (sic). Takie same pozycje możemy znaleźć w Przekąski zimne i gorące B. Bytnerowicz (1978).

Nazwa podejrzewam wzięła się z tego, że połączenie twaróg + rybki = potencjalna awantura w żołądku; np. moja koleżanka E. mówiła, że jej mama nigdy nie pozwalała jeść podobnych rzeczy. Widocznie moja mama (podobnie jak Mila Borejko – patrz np. Kwiat kalafiora M. Musierowicz; w Łasuchu Literackim M. Musierowicz podaje przepis na analogiczną pastę z wędzoną makrelą) nie widziała nic szkodliwego w paście rybnej, i tak awanturka pojawiała się regularnie w sytuacjach jeśli a/ciekawsze pozycje „wyszły”, b/osoba odpowiedzialna za żywienie (moja mama, potem ja) chciała urozmaicić jadłospis, c/twaróg lub rybki w puszce wymagał(y) natychmiastowego spożycia, d/dwa lub więcej z ww. czynników zaistniało naraz.

Ostatnia awanturka została przyrządzona i zjedzona w wyniku połączenia czynników a/ i c/. Najprościej należy po prostu wymieszać twaróg w ilościach dowolnych z 1 lub 2 puszkami dowolnych rybek (szprotki, sardynki, w oleju lub sosie pomidorowym). Często jednak masa wychodzi dość sucha i wymaga dodatkowego doprawienia. Można dodać kapkę oliwy lub oleju, posiekaną zieleninę (koperek, pietruszkę, zioła), zioła suszone, odrobinę musztardy, chrzanu… Dobrze po wymieszaniu dać chwilę paście postać, aby smaki się przegryzły. Wersja na zdjęciu została przyrządzona z resztki chudego twarogu, szprotek w sosie pomidorowym, łyżeczki ketchupu pikantnego (mój ulubiony Kotlin), sypniętych od serca pomidorów suszonych sproszkowanych i mieszanki ziół włoskich, doprawione solą i pieprzem i kapką jogurtu naturalnego. Pyszne zwłaszcza na razowym chlebie, można użyć jako dipu. Wersja z rybą wędzoną już nie jest tak kryzysowa czy awaryjna, wręcz można nazwać ją luksusową 😉 – choć oczywiście bardzo smaczną.

PS. Awanturka ma jedną negatywną cechę – niską fotogeniczność. Czemu można zaradzić dekoracją z zieleniny 😉